Warszawski sędzia Igor Tuleya pozwał Michała Wosia, byłego zastępcę ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, domagając się przeprosin za nazwanie go „politykiem w todze” oraz oskarżenia o świadome wydawanie zgód na inwigilację za pomocą systemu Pegasus. Sędzia Tuleya uznał, że te zarzuty naruszają jego dobre imię, a także podważają jego apolityczność i niezawisłość.
POLECAMY: Sprawa Pegasusa: Sędzia Igor Tuleya pozywa posła Pawła Jabłońskiego
Pełnomocnicy Tuleyi, stwierdzili:
„Zapowiadaliśmy, że pozwiemy każdego, kto będzie szkalował dobre imię pana sędziego Igora Tuleyi i słowa dotrzymujemy. Pan Michał Woś wprowadza opinię publiczną w błąd, nie tylko przypisując panu sędziemu Igorowi Tuleyi wbrew prawdzie świadome wydawanie postanowień o zarządzaniu kontroli operacyjnej przy użyciu oprogramowania Pegasus, lecz także nazywając pana sędziego Igora Tuleyę ‘politykiem w todze’. Oczywistym celem pana Wosia było przedstawienie pana sędziego Igora Tuleyi w negatywnym świetle i naruszenie czci, dobrego imienia oraz godności osobistej pana sędziego.”
Pozew Tuleyi przeciwko Wosiowi dotyczy dwóch wpisów, które polityk Suwerennej Polski zamieścił na portalu X (dawniej Twitter). Pierwszy wpis z lutego br. sugerował, że Tuleya „świadomie zgodził się na Pegasusa”, co zostało później powiązane z publicznymi apelami posłów o ujawnienie decyzji sądowych w sprawach inwigilacji. W drugim wpisie, z lipca, Woś opublikował zdjęcie, na którym był obecny Igor Tuleya, z podpisem: „politycy w togach”.
Według sędziego Tuleyi, te wpisy podważały jego bezstronność, a także miały na celu zdyskredytowanie go w oczach opinii publicznej, co uzasadniało wniesienie pozwu. Tuleya żąda publicznych przeprosin na platformach społecznościowych oraz w „Rzeczpospolitej”, jak również wpłaty 1 tys. zł na fundację WOŚP.
Kontekst prawny: Spory wokół Pegasusa
Nie jest to pierwsza sprawa, w której sędzia Igor Tuleya walczy o swoje dobre imię w związku z oskarżeniami o współudział w operacjach inwigilacyjnych. W czerwcu tego roku, Tuleya pozwał innego polityka Suwerennej Polski, Patryka Jakiego, za jego twierdzenia wygłoszone podczas spotkania wyborczego w Będzinie. Jaki stwierdził, że Tuleya wydawał zgody na użycie Pegasusa wobec konkretnych osób, co miało miejsce bez świadomości sędziego o naturze wykorzystywanego systemu.
W sierpniu z kolei, warszawski sędzia pozwał Pawła Jabłońskiego, posła PiS i byłego wiceministra spraw zagranicznych, za jego komentarze w programie „Woronicza 17” w TVP. Obie sprawy ukazują rosnące napięcie pomiędzy niezależnymi sędziami a politykami z obozu byłej władzy, którzy podważają decyzje sądowe związane z inwigilacją.
Pegasus – czy sędziowie są świadomi narzędzi inwigilacyjnych?
W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” z lutego, Igor Tuleya przyznał, że możliwe jest, iż wydał zgodę na inwigilację przy użyciu systemu Pegasus, choć nie miał pełnej świadomości, jaki system był wykorzystywany. Tuleya podkreślił, że sędziowie nie mają wiedzy technicznej na temat narzędzi stosowanych przez służby w ramach kontroli operacyjnej, co według niego jest poważnym problemem.
„Nie mamy takiej wiedzy. A bierze się to z tego, że sędziowie nie znają się na technicznych aspektach kontroli operacyjnej, na urządzeniach czy sposobach prowadzenia działań, które ciągle się zmieniają. I sądzę, że powinno się to zmienić” – powiedział Tuleya w wywiadzie.
Jakie będą konsekwencje?
Sprawa pomiędzy Igorem Tuleyą a Michałem Wosiem jest kolejnym przypadkiem, w którym sędzia walczy o swoje dobre imię w kontekście oskarżeń o współpracę przy inwigilacji. Proces ten wpisuje się w szerszy kontekst sporu między sędziami a politykami, w którym stawką jest nie tylko reputacja poszczególnych osób, ale również niezależność wymiaru sprawiedliwości w Polsce.
Pozew Tuleyi może stanowić precedens w sporach o naruszenie dóbr osobistych przez polityków, zwłaszcza w kontekście mediów społecznościowych, gdzie granice pomiędzy wolnością wypowiedzi a zniesławieniem są coraz częściej przedmiotem debat i postępowań sądowych.