W Polsce, pomimo bycia właścicielem nieruchomości, obowiązują ścisłe przepisy dotyczące ochrony zieleni, nawet na prywatnych posesjach. Przekonali się o tym boleśnie emeryci z Mołodiatycz, którzy za wycięcie czterech tui na własnym podwórku bez odpowiedniego zezwolenia zostali ukarani wysoką grzywną. Ta sprawa, która miała miejsce w niewielkiej miejscowości w gminie Trzeszczany na Lubelszczyźnie, zwróciła uwagę na konieczność znajomości przepisów przez właścicieli nieruchomości.
Sytuacja emerytów z Mołodiatycz
Halina i Józef Staroniowie, małżeństwo emerytów w wieku 73 i 77 lat, postanowili usunąć cztery tuje, które były już spróchniałe i uschnięte. Drzewa zostały posadzone przez panią Halinę kilka lat wcześniej, a ich usunięcie miało umożliwić posadzenie nowych roślin w tym samym miejscu. Niestety, Staroniowie nie byli świadomi, że na wycięcie tych drzew potrzebne jest zezwolenie z gminy. Sprawa ujrzała światło dzienne po doniesieniu anonimowego informatora do urzędu gminy.
„Te wycięte tuje były spróchniałe i uschnięte. Kilka lat temu sama je posadziłam na naszym podwórzu przy płocie. Wycięliśmy je, aby w ich miejsce posadzić młode tuje. Nie mieliśmy pojęcia, że na wycinkę starych tui konieczne jest zezwolenie z gminy” – tłumaczyła pani Halina w rozmowie z lokalnymi mediami.
Przepisy dotyczące wycinki drzew na prywatnych posesjach
Zgodnie z ustawą o ochronie przyrody, właściciel nieruchomości ma obowiązek zgłosić zamiar usunięcia drzewa lub krzewu, jeśli jego obwód na wysokości 5 cm nad ziemią przekracza 50 cm, a powierzchnia rozłożysta korony zajmuje więcej niż 25 mkw. Pomimo że Staroniowie chcieli usunąć drzewa na własnym terenie, nie spełnili tego obowiązku, co poskutkowało nałożeniem kary finansowej.
W przypadku Staroniów, pięć tui zostało wyciętych, jednak urzędnicy dopiero po dokonaniu pomiarów stwierdzili, że cztery z nich zostały usunięte „nielegalnie”, co stanowiło podstawę do ukarania małżeństwa. Pierwotnie kara miała wynieść blisko 15,5 tys. zł, co jest dwukrotnością opłaty za usunięcie drzew bez zezwolenia.
Wysoka kara, trudna sytuacja finansowa
Decyzja urzędu gminy wywołała ogromny stres u emerytów, którzy utrzymują się z niewielkich świadczeń. Ostatecznie, po interwencji ówczesnego wójta gminy Trzeszczany, Stanisława Czarnoty, kara została zmniejszona do 7,8 tys. zł. Pomimo tego, dla Staroniów było to wciąż ogromne obciążenie finansowe.
„Chodziłam do wójta i prosiłam, by anulował tę decyzję lub ją umorzył. Ale był nieprzejednany. Mówił, że nie może tego zrobić, bo straci stołek za łamanie prawa” – wspominała pani Halina.
Staroniowie postanowili odwołać się od decyzji do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Zamościu. Instytucja ta zredukowała ostatecznie karę o połowę. W międzyczasie zmienił się również wójt gminy Trzeszczany, który zapowiedział możliwość rozłożenia kary na raty.
Wnioski i konsekwencje dla właścicieli nieruchomości
Sprawa Staroniów z Mołodiatycz to przykład, jak nieznajomość przepisów dotyczących ochrony przyrody może prowadzić do poważnych konsekwencji finansowych. W Polsce właściciele nieruchomości muszą pamiętać, że na wycinkę drzew, nawet na swojej posesji, może być konieczne uzyskanie zgody odpowiedniego urzędu, jeśli drzewa spełniają określone kryteria dotyczące rozmiarów.
Niewiedza w tym zakresie może prowadzić do nieprzyjemnych sytuacji, takich jak w przypadku emerytów z Lubelszczyzny, gdzie za usunięcie tui bez zgłoszenia groziła kara na tysiące złotych. Dlatego właściciele posesji, planując jakiekolwiek prace związane z wycinką drzew lub krzewów, powinni wcześniej skonsultować się z odpowiednim urzędem, aby uniknąć podobnych problemów.
Przestroga dla innych: znajomość prawa to podstawa
Choć sprawa Staroniów miała swój finał w formie zredukowanej kary, nadal jest to przykład, jak rygorystyczne przepisy mogą dotknąć przeciętnego obywatela. Warto zwrócić uwagę, że nawet na prywatnej posesji obowiązują określone zasady, które mają na celu ochronę środowiska naturalnego. Dla wielu osób może to wydawać się nieintuicyjne, zwłaszcza gdy mówimy o prywatnej własności, jednak prawo w tym zakresie jest jasno sprecyzowane i jego naruszenie wiąże się z poważnymi konsekwencjami.
Sprawa Staroniów to także przestroga dla wszystkich właścicieli nieruchomości – znajomość lokalnych przepisów może uchronić przed niepotrzebnymi kosztami i stresującymi sytuacjami.