72-letnia Gabriela Mazurek, mieszkanka Szczecina, po czteroletniej batalii z nieuczciwymi najemcami, w końcu odzyskała swoją nieruchomość dzięki pomocy profesjonalnej firmy zajmującej się odzyskiwaniem mieszkań. Jej doświadczenie jest kolejnym dowodem na to, że polskie prawo niejednokrotnie sprzyja nieuczciwym lokatorom, pozostawiając właścicieli bez odpowiedniego wsparcia.
POLECAMY: Czy brak aktu notarialnego w najmie okazjonalnym oznacza nieważność umowy?
Niewinna decyzja o wynajmie i początkowe zaufanie
W 2019 roku pani Gabriela zdecydowała się wynająć swoje mieszkanie parze – Sylwii i Łukaszowi, którzy wzbudzili jej zaufanie. Sylwia przedstawiła się jako pracownica Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, a Łukasz miał pracować w branży budowlanej. Dodatkowym elementem, który uspokoił właścicielkę, było wpisanie w umowie adresu rodziców najemców, mieszkających w sąsiedztwie.
Początkowo wszystko wydawało się układać zgodnie z planem – para regularnie płaciła czynsz, a komunikacja przebiegała bez zarzutu. Sytuacja szybko się jednak zmieniła.
Narastający dług i bezradność właścicielki
Już po czterech miesiącach od wynajęcia mieszkania, najemcy przestali płacić czynsz. Mimo wielokrotnych prób kontaktu, pani Gabriela spotykała się z całkowitą ignorancją ze strony lokatorów. Dług rósł – ostatecznie wyniósł aż 42 tysiące złotych, a próby wypowiedzenia umowy najmu nie przyniosły żadnych rezultatów.
Lokatorzy, mimo wypowiedzenia umowy, odmówili opuszczenia mieszkania, twierdząc, że nie zrobią tego bez nakazu sądowego. To, jak się okazało, było jedynie początkiem prawdziwych trudności.
Stan mieszkania po odzyskaniu lokalu: „Czuję fetor, trzeba dezynfekcji”
Po czterech latach walki, wreszcie udało się odzyskać mieszkanie – jednak jego stan był druzgocący. Po wejściu do lokalu, pani Gabriela zastała zniszczony parkiet, potłuczone lustra, uszkodzony żyrandol oraz inne ślady dewastacji. To, co najbardziej uderzyło właścicielkę, to nie tylko zniszczenia materialne, ale również przerażający fetor:
„Czuję fetor. Tu trzeba chyba jakiś sanepid do zdezynfekowania tych pomieszczeń. Tu się oddychać nie da” – mówiła zszokowana właścicielka po wejściu do lokalu.
Mimo fatalnego stanu mieszkania, pani Gabriela była szczęśliwa, że w końcu odzyskała swoją własność:
„Dobrze, że mury są moje, że wróciły do mnie” – przyznała z ulgą.
Wykorzystanie profesjonalnej pomocy w odzyskiwaniu nieruchomości
Z powodu długotrwałego postępowania sądowego, pani Gabriela zdecydowała się zwrócić o pomoc do firmy specjalizującej się w odzyskiwaniu mieszkań. Dzięki wsparciu mediatorów z firmy CBBP z Gdyni, udało się przejąć lokal bez konieczności dalszych interwencji sądowych. Proces ten był przeprowadzony w zgodzie z prawem – rzeczy najemców zostały spakowane i przewiezione do magazynu, gdzie będą przechowywane przez 30 dni.
Brak odpowiednich narzędzi prawnych dla właścicieli mieszkań
Sprawa pani Gabrieli to niestety jeden z wielu przykładów, które obnażają luki w polskim systemie prawnym dotyczącym ochrony właścicieli mieszkań. Przepisy dotyczące eksmisji najemców, którzy nie wywiązują się z umowy, są często mało skuteczne, a procesy sądowe potrafią ciągnąć się latami. Dla wielu właścicieli oznacza to ogromne straty finansowe oraz niepotrzebny stres.
Podsumowanie
Przypadek Gabrieli Mazurek pokazuje, jak trudne może być odzyskanie własności w sytuacji, gdy najemcy nie respektują umowy i prawa. Mimo zakończenia tej historii pozytywnym wynikiem, koszty emocjonalne i materialne są znaczące. Ochrona praw właścicieli nieruchomości w Polsce wciąż pozostawia wiele do życzenia, co wymaga dalszej debaty publicznej i zmiany przepisów. Warto zatem rozważyć skorzystanie z profesjonalnej pomocy już na wcześniejszych etapach problemu, aby uniknąć lat walki i zniszczeń.