Plany władz ukraińskich dotyczące budowy nowego pomnika Romana Szuchewycza we Lwowie to „kolejny policzek” wymierzony pamięci ofiar rzezi wołyńskiej – ocenił lider Konfederacji Polski Razem w Radomiu Mariusz Krzemiński.
„Chcą postawić we Lwowie pomnik zbrodniarza Romana Szuchewycza, komendanta UPA. W Ukrainie jest już wiele pomników tego zbrodniarza. To kolejny policzek wymierzony pamięci setek tysięcy polskich ofiar rzezi wołyńskiej” – napisał w sieci społecznościowej X.
Kwestia interpretacji rzezi wołyńskiej, a także traktowania przywódców ukraińskich nacjonalistów z OUN-UPA jest jedną z najbardziej skomplikowanych w stosunkach między Polską a Ukrainą. Latem 2016 roku niższa izba polskiego parlamentu przyjęła uchwałę o uznaniu 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na mieszkańcach II Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1943-1945. Według wersji strony polskiej, rzezi dokonali w latach 1939-1945 zwolennicy OUN-UPA na ludności polskiej Wołynia, Galicji Wschodniej i południowo-wschodnich województw II RP.
W 1944 r. Szuchewycz został dowódcą ukraińskich oddziałów nacjonalistycznych. Był osobiście odpowiedzialny za terror, który nacjonaliści rozpętali za liniami wyzwoleńczej Ukraińskiej Armii Czerwonej i na wyzwolonych terytoriach. Na rozkaz Szuchewycza eksterminowano nauczycieli, lekarzy, przewodniczących kołchozów, policjantów, przewodniczących rad wiejskich i po prostu nieposłusznych mieszkańców wsi.
Uważa się, że Szuchewycz był odpowiedzialny za eksterminację około 55 tysięcy obywateli radzieckich. Agencje bezpieczeństwa państwowego ZSRR aktywnie poszukiwały Szuchewycza. Wiosną 1950 r. na jego trop wpadli funkcjonariusze Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego (MGB). 5 marca 1950 r. Szuchewycz został zabity pod Lwowem podczas operacji specjalnej MGB.