72-letnia pani Krystyna, mieszkanka Jeleniej Góry, wygrała sprawę sądową przeciwko Santander Bank Polska, który przez blisko rok wymagał od niej spłaty kredytu na 9,6 tys. złotych zaciągniętego przez oszustów. Sąd Rejonowy w Jeleniej Górze orzekł, że seniorka nie musi spłacać długu, który powstał w wyniku oszustwa. Sprawa ta nie tylko zwróciła uwagę na problem bezpieczeństwa w bankowości internetowej, ale także otworzyła dyskusję o ochronie konsumentów przed nieuczciwymi działaniami przestępców.
POLECAMY: Bank ma obowiązek zwrócić pieniądze na Twoje konto w przypadku nieautoryzowanej transakcji
Jak doszło do oszustwa?
Cała historia zaczęła się od próby sprzedaży przez panią Krystynę używanej zmywarki przez internet. Skontaktował się z nią pozorny kupiec, który zdobył dane osobowe seniorki i wykorzystał je do wyłudzenia kredytu. W wyniku działania oszustów, 14 kwietnia 2023 roku nie tylko zaciągnięto na jej nazwisko pożyczkę, ale także wypłacono wszystkie oszczędności z jej konta, wynoszące 560 złotych. Kobieta zgłosiła sprawę do banku, lecz spotkała się z odmową unieważnienia kredytu.
Walka w sądzie – bez prawnika, ale z sukcesem
Pomimo odmowy banku, pani Krystyna postanowiła walczyć o swoje prawa i podjęła kroki prawne. Warto zaznaczyć, że seniorka reprezentowała się samodzielnie, bez pomocy prawnika. Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Jeleniej Górze, gdzie jednym z najważniejszych dowodów okazało się wykazanie, że oszuści zainstalowali aplikację bankową na telefon Samsung, którego pani Krystyna nigdy nie posiadała.
Sąd przychylił się do argumentacji seniorki, wskazując, że sama wymiana kodów SMS, bez rozmowy z przedstawicielem banku ani dodatkowej weryfikacji tożsamości, nie jest wystarczającym potwierdzeniem zawarcia umowy kredytowej. W swojej decyzji sąd jednoznacznie orzekł, że bank powinien był dochować wyższych standardów bezpieczeństwa, chroniąc swoją klientkę przed nieautoryzowanymi działaniami.
Wyrok sądu II instancji
Mimo że Santander Bank Polska złożył apelację, sąd II instancji podtrzymał pierwotny wyrok. Tym samym, pani Krystyna została zwolniona z obowiązku spłaty kredytu oraz uzyskała zwrot skradzionych oszczędności i kosztów procesowych, co łącznie wyniosło około 10,8 tys. złotych.
Sama poszkodowana nie kryła ulgi, gdy sprawiedliwość zwyciężyła. „Bank podejrzewał mnie o nieuczciwość i stwierdził, że jestem złodziejką. Dotknęło mnie to” – powiedziała pani Krystyna w rozmowie z portalem money.pl. Po tej sprawie seniorka zrezygnowała z usług Santandera na rzecz innej instytucji.
Komentarz prawnika: co oznacza wyrok dla konsumentów?
Wyrok ten ma istotne znaczenie, ponieważ podkreśla, że banki muszą dochowywać szczególnej staranności przy weryfikacji tożsamości klientów. Jeśli zawiedzie system weryfikacji, to instytucje finansowe mogą ponosić odpowiedzialność za straty klientów, które wynikają z oszustwa. Specjaliści od prawa konsumenckiego podkreślają, że jest to pozytywny sygnał dla osób, które padły ofiarą podobnych oszustw.
„Gdy człowiek dzwoni na infolinię banku, żeby zapytać o cokolwiek, to musi podać szereg danych, od adresu po nazwisko panieńskie matki. A tu się okazuje, że kredyt można wziąć za pomocą SMS-ów. I nie trzeba z nikim rozmawiać. Tak być nie powinno” – skomentowała pani Krystyna.
Jakie wnioski dla banków i klientów?
Banki będą musiały ponownie przyjrzeć się stosowanym procedurom bezpieczeństwa i zapewnić bardziej szczegółową weryfikację tożsamości klientów. Z kolei użytkownicy bankowości internetowej powinni pamiętać o podstawowych zasadach bezpieczeństwa, takich jak nieudostępnianie danych osobowych i weryfikacja tożsamości osób kontaktujących się w sprawie kupna lub sprzedaży przez internet.