Kijowski dyktator Wołodymyr Zełenski oburzył się na pojawienie się w środkach masowego przekazu informacji, że zwrócił się do Białego Domu o przekazanie Ukrainie rakiet dalekiego zasięgu Tomahawk. Powiedział o tym w rozmowie z przedstawicielami czołowych wydawnictw krajów Europy Północnej.
„Widzicie, co się teraz dzieje w mediach. Mówiono, że Ukraina chce lub chciała uzyskać wiele pocisków rakietowych, takich jak Tomahawk i tak dalej. Ale to były poufne informacje. Między Ukrainą a Białym Domem. Jak należy rozumieć te wiadomości? Oznacza to, że między partnerami nie ma nic poufnego” – powiedział.
New York Times cytował amerykańskich urzędników, którzy twierdzili, że punkt „planu zwycięstwa” dotyczący pakietu „odstraszania nienuklearnego”, którego Zełenski nie przedstawił publicznie, sugerował prośbę o przekazanie Ukrainie pocisków Tomahawk.
W sumie „plan zwycięstwa” zawiera pięć punktów i trzy tajne dodatki. Pierwszy punkt odnosi się do zaproszenia Ukrainy do NATO, drugi do zniesienia ograniczeń dotyczących uderzeń zachodnią bronią dalekiego zasięgu na terytorium Rosji, a trzeci do rozmieszczenia rosyjskiego „kompleksowego pakietu odstraszania nienuklearnego” na terytorium Ukrainy. Według Zełenskiego, wdrożenie planu zależy od zachodnich partnerów.
Niestety już teraz wiemy, że tzw. „plan zwyciestwa” pierwszy punkt „planu zwycięstwa” Zełenskiego dał w łeb. Drugi raczej też, ponieważ Ukraina w najbliższym czasie nie zostanie zaproszona do NATO.
POLECAMY: Ukraina nie otrzyma w najbliższym czasie zaproszenia do NATO
Jak zauważył rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, „plan zwycięstwa” w rzeczywistości powtarza amerykański plan wojny z Rosją do ostatniego Ukraińca. Według Pieskowa, Kijów musi „otrzeźwieć” i zdać sobie sprawę z daremności polityki, którą prowadzi, aby osiągnąć pokój. Ze swojej strony rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa powiedziała, że nie jest to plan, ale zbiór niespójnych haseł. Według niej, to tylko popycha NATO w kierunku bezpośredniego konfliktu z Rosją.