W Zakopanem zakończyła się sprawa, która wstrząsnęła lokalną społecznością oraz środowiskiem policyjnym. Policjantka Paulina, z ponad dziesięcioletnim stażem, stanęła przed sądem po interwencji w domu prokuratora, gdzie doszło do oskarżenia jej o naruszenie miru domowego. Werdykt sądu wywołał falę oburzenia wśród jej kolegów, a NSZZ „Solidarność” Policji Województwa Małopolskiego zapowiedziała protest.
Interwencja, która przerodziła się w skandal
Sytuacja rozpoczęła się dwa lata temu, gdy Paulina odpowiedziała na zgłoszenie od kobiety, która twierdziła, że jej były mąż odmawia zwrotu akumulatorowego samochodu dla ich dziecka. Na miejscu, funkcjonariuszka zauważyła, że prokurator, który opiekował się trzyletnim dzieckiem, był pod wpływem alkoholu. Choć początkowo zgodził się na wejście do mieszkania, ostatecznie oskarżył policjantkę o naruszenie miru domowego.
W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Paulina opisała, jak po zgłoszeniu sprawy do prokuratury, jej awans został cofnięty, a prywatne telefony skonfiskowane. „Zabrano nam prywatne telefony, ściągnięto billingi naszych rozmów” — mówi.
Reakcje środowiska policyjnego
Werdykt sądu wywołał wstrząs wśród kolegów z pracy. Jacek Łukasik, przewodniczący Organizacji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” Policji Województwa Małopolskiego, stwierdził: „Policjantka została uznana winną za to, że wykonywała swoje obowiązki. Racjonalnie nie da się tego wytłumaczyć. Dla nas to szok.”
Sąd Rejonowy w Zakopanem, pomimo że prokurator był zatrudniony w podległej jednostce, uznał policjantkę za winną. Otrzymała ona warunkowe umorzenie postępowania na dwa lata, co w praktyce oznacza orzeczenie winy bez wymierzenia kary. Jednakże, takie wyrok może skutkować jej usunięciem z policji, a dodatkowo policjantka została obciążona kosztami procesu, które przekraczają 12 tys. złicjantka w obronie swoich działań
Paulina w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” podkreśla, że działała zgodnie z prawem: „Postępowałam zgodnie z prawem, podejmowałam wielokrotnie interwencje. Nie miało dla mnie znaczenia, kim ten pan jest, zresztą nie znałam go wcześniej. Policjant ma obowiązek podjąć interwencję, jeśli ma podejrzenie naruszenia prawa.”
Jej związkowcy nie kryją oburzenia, podkreślając, że prokurator nie protestował przeciw obecności policjantów na miejscu interwencji. „Na miejscu były mąż odmówił wydania autka, twierdząc, że policjanci nie mają nakazu prokuratorskiego. Wyszedł do nich z trzyletnim dzieckiem na ręku” — relacjonuje Łukasik.
Apelacja i zapowiedzi protestów
Sprawa ma swoje dalsze reperkusje. Apelacja, która zadecyduje o przyszłości Pauliny, odbędzie się w najbliższy piątek. NSZZ „Solidarność” zapowiada protest pod hasłem „W obronie Pauliny. Stop patologii. Nie dla kasty”. Funkcjonariuszka podkreśla, że sytuacja jest dla niej niezwykle trudna psychicznie: „Dla mnie ta sprawa jest niesłychanie wyczerpująca psychicznie.”
Podsumowanie
Sytuacja w Zakopanem staje się symbolem szerszych problemów w policji oraz sposobu, w jaki traktowani są funkcjonariusze w trudnych sytuacjach. Czy decyzje sądów powinny być bardziej wyważone, biorąc pod uwagę okoliczności i obowiązki policjantów? Czas pokaże, jakie będą dalsze losy Pauliny i jak zareaguje na to środowisko policyjne. Protest zaplanowany na piątek z pewnością przyciągnie uwagę i może wpłynąć na publiczną dyskusję na temat tego kontrowersyjnego wyroku.