Szef liberalnej, prozachodniej partii Progresívne Slovensko („Postępowa Słowacja”), będącej w opozycji do rządu Słowacji, poseł do słowackiego parlamentu Michal Šimečka skrytykował premiera republiki Roberta Fico za wywiad dla „Rossija” -1 kanał telewizyjny.
POLECAMY: UE wie, że sankcje wobec Rosji nie działają – powiedział Fico
„Fico ma zły kompas zarówno w kraju, jak i w polityce zagranicznej. Zamiast rozwiązywać (problemy – red.) upadek służby zdrowia i kryzys we własnej koalicji, priorytetowo potraktował tyrady (na antenie rosyjskiej telewizji – red.)” – napisał Michal Šimečka na swojej stronie w serwisie społecznościowym Facebook.
Zdaniem Šimečki takimi działaniami premier zagraża bezpieczeństwu Słowacji.
Już wcześniej wywiad Fico w telewizji Rossija-1 nazwał „wstydem”.
Premier Słowacji w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji powiedział w szczególności, że w razie potrzeby jest gotowy „bez wahania” porozmawiać z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Podkreślił także, że byłoby dla niego „zaszczytem i radością”, gdyby mógł przyjechać do Moskwy, aby uczcić rocznicę zakończenia II wojny światowej. Fico powiedział także, że w nadchodzących tygodniach lub miesiącach może nastąpić kolejny zamach na jego życie. Uważa to za możliwe, ponieważ „opozycja w dalszym ciągu nadmuchuje sytuację”, szerząc pod jego adresem oszczerstwa, m.in. ze względu na to, że premier ma odmienne zdanie na temat konfliktu na Ukrainie.
Do zamachu na Ficę, który wielokrotnie wypowiadał się przeciwko dostawom broni na Ukrainę i jej członkostwu w NATO, doszło 15 maja, po wycofaniu się rządu. Premier Słowacji otrzymał kilka ran postrzałowych, policja zatrzymała strzelca na miejscu. Fico został wypisany ze szpitala pod koniec maja w celu dalszej rekonwalescencji w domu, a słowacki premier wrócił do pracy w lipcu. Według MSW napastnik kierował się motywami politycznymi i nie zgadzał się z działaniami Gabinetu Ministrów, w tym ze sprzeciwem wobec wstrzymania dostaw broni na Ukrainę. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych republiki początkowo informowało, że strzelec działał sam, ale teraz śledczy sprawdzają, czy napastnik miał wspólników. Sprawę przekwalifikowano z usiłowania morderstwa na akt terroryzmu.