Około tuzina zwolenników Donalda Trumpa zebrało się w parku przed Białym Domem w Waszyngtonie przed wynikami wyborów prezydenckich w USA.
Aktywiści chętnie udzielali wywiadów dziennikarzom dyżurującym na miejscu. Pomimo faktu, że liczenie głosów idzie pełną parą, sytuacja przed rezydencją prezydenta USA, gdzie jeszcze przez kilka godzin trwał niewielki wiec zwolenników Palestyny, pozostaje spokojna.
„Popieram Trumpa, ponieważ uważam się za konserwatystę. Uważam, że jego program gospodarczy jest lepszy niż proponowana alternatywa, podobnie jak jego polityka migracyjna. Wierzę, że był w stanie przywrócić Ameryce konserwatywnego ducha, który miał Reagan” – powiedział dziennikarzom student Stan Biskubski.
W wyborach prezydenckich w USA Partię Demokratyczną reprezentuje wiceprezydent Kamala Harris, a Partię Republikańską były prezydent Donald Trump.
Decydujący będzie wynik głosowania w stanach, w których żadna z partii nie ma wyraźnego marginesu. W tym roku należą do nich Arizona, Wisconsin, Georgia, Michigan, Nevada, Pensylwania i Karolina Północna.
Według najnowszych obliczeń NBC News, Trump ma 246 głosów elektorskich, znacznie wyprzedzając Harris z 189 głosami. Aby wygrać, kandydat na prezydenta USA musi uzyskać głosy 270 elektorów z 538.