10 listopada, późnym wieczorem, w miejscowości Skaryszew koło Radomia, doszło do tragicznego wypadku drogowego, który zakończył się śmiercią 15-letniego chłopca narodowości bułgarskiej. Jak wynika ze wstępnych ustaleń, 17-letni kierowca, prowadząc Audi, stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w betonowe ogrodzenie przy ul. Krasickiego. W samochodzie znajdowało się czterech młodych mężczyzn. Niestety, mimo szybkiej interwencji ratowników, życie 15-latka nie udało się uratować.
„Jak wynika ze wstępnych ustaleń, 17-latek kierujący pojazdem marki Audi na ul. Krasickiego najprawdopodobniej nie dostosował prędkości do warunków na drodze, stracił panowanie nad autem i uderzył w betonowe ogrodzenie. W aucie jechało czterech młodych mężczyzn. Niestety 15-latek zmarł” – informuje Justyna Jaśkiewicz, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Radomiu w rozmowie z Onetem.
Interwencja strażaków i reakcja tłumu
Na miejsce zdarzenia jako pierwsi przybyli strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Skaryszewie. Ich zadaniem było zabezpieczenie miejsca wypadku, odcięcie zasilania w uszkodzonym pojeździe oraz udzielenie pomocy osobom poszkodowanym. W jednym z przypadków musieli podjąć resuscytację krążeniowo-oddechową.
„Działania naszych jednostek polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, w tym m.in. wyłączenia zasilania uszkodzonego pojazdu oraz ewakuowaniu poszkodowanego mężczyzny z auta, po stwierdzeniu u niego nagłego zatrzymania akcji serca. Dalsze działania polegały na prowadzeniu resuscytacji krążeniowo-oddechowej do czasu przybycia zespołu ratownictwa medycznego i przekazaniu poszkodowanego pod ich opiekę” – wyjaśnia kpt. Adrian Skrzek z Komendy Miejskiej PSP w Radomiu.
Agresywne zachowanie osób postronnych
Tragedia na miejscu przyciągnęła również licznych świadków, w tym grupę osób narodowości bułgarskiej. Jak relacjonują strażacy i świadkowie, część obecnych osób postronnych zachowywała się agresywnie, utrudniając działania ratunkowe. Na Facebooku OSP Skaryszew opisuje, że ratownicy musieli stawić czoła nie tylko trudnej sytuacji na miejscu wypadku, ale również stresowi związanemu z agresją świadków.
„Szkoda tylko, że w obliczu tak wielkiej tragedii i bezpośredniego ratowania życia ludzkiego zarówno my, jak i pozostałe służby działające na miejscu, zostaliśmy narażeni na olbrzymi stres związany z agresją osób postronnych” – czytamy w komunikacie OSP Skaryszew.
Kapitan Adrian Skrzek z PSP w Radomiu potwierdził obecność osób utrudniających interwencję. „Mogę tylko potwierdzić, że na miejscu były osoby postronne, które były agresywne i utrudniały działania ratownicze” – stwierdził, wskazując, że szczegóły może udostępnić policja.
Przed szpitalem w Radomiu – żądania tłumu o wydanie ciała
Do eskalacji napięcia doszło później, przed oddziałem ratunkowym jednego ze szpitali w Radomiu, dokąd przybyli członkowie rodziny oraz znajomi ofiary. Według prokuratora Roberta Bińczaka, szefa Prokuratury Rejonowej Radom – Zachód, przed szpitalem zgromadziło się około 150–200 osób, którzy domagali się wydania ciała zmarłego 15-latka. Grupa, jak relacjonuje prokurator, wykazywała bardzo agresywne zachowanie.
„Tłum był bardzo agresywny. Stwierdzili, że przyjechali odebrać ciało. Żądali jego wydania. Ja jako prokurator musiałem natomiast zlecić przeprowadzenie zewnętrznych i wewnętrznych oględzin zwłok denata i wydać stosowne dokumenty. I musiałem przeciwstawić się tej grupie osób, która chciała odzyskać ciało. Trudno mi powiedzieć, dlaczego przyjęło to taką formę i skąd takie natychmiastowe żądanie” – opisuje prokurator Bińczak.
Sprawa pod nadzorem prokuratury
Całe zajście jest obecnie przedmiotem dochodzenia prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową Radom – Zachód, która bada okoliczności wypadku oraz późniejsze zdarzenia związane z interwencją służb. Sytuacja wymaga dokładnego wyjaśnienia i zrozumienia zarówno zachowania zgromadzonego tłumu, jak i procedur związanych z reakcją służb ratunkowych.
Podsumowanie
Wypadek drogowy w Skaryszewie oraz reakcja agresywnego tłumu przed szpitalem w Radomiu ukazują złożoność i trudność działań służb ratowniczych w obliczu nagłych zdarzeń o tragicznych konsekwencjach. Obecnie sprawa pozostaje pod nadzorem prokuratury, a jej dalszy przebieg i wyniki dochodzenia rzucą więcej światła na motywy i przyczyny takiego zachowania świadków.