Decyzja administracji prezydenta USA Joe’go Bidena o zezwoleniu Ukrainie na użycie amerykańskiej broni do atakowania celów na terytorium Federacji Rosyjskiej wzbudza coraz większe kontrowersje. Ruch ten, potwierdzony przez agencję Reuters i inne źródła, jest kolejnym etapem eskalacji konfliktu na Ukrainie, a także źródłem obaw o globalne konsekwencje tego kroku. Czy rzeczywiście grozi nam III wojna światowa, jak twierdzą rosyjskie elity? Przyjrzyjmy się szczegółom.
USA daje Ukrainie zielone światło na ataki w Rosji
Jak poinformowały media, administracja USA wyraziła zgodę na wykorzystanie przez Ukrainę amerykańskich pocisków ATACMS, które mają zasięg około 300 km, do przeprowadzania ataków w głębi terytorium Rosji. Źródła cytowane przez Reuters wskazują, że pierwsze takie ataki mogą nastąpić w ciągu najbliższych dni.
Decyzja ta jest interpretowana jako wyraźne wsparcie dla Kijowa w kontekście rosnącego napięcia w regionie. ATACMS to zaawansowane pociski ziemia-ziemia, które pozwalają Ukrainie na atakowanie kluczowych celów strategicznych, takich jak bazy wojskowe czy węzły logistyczne daleko poza linią frontu.
Głosy sprzeciwu i ostrzeżenia o eskalacji
Decyzja spotkała się z krytyką zarówno w USA, jak i w Rosji. Donald Trump Jr., syn byłego prezydenta USA, ostrzega, że pozwolenie Ukrainie na ataki w Rosji może prowadzić do eskalacji konfliktu na skalę globalną.
Podobne opinie wyrażają rosyjskie elity. Władimir Dżabarow, pierwszy zastępca przewodniczącego Komisji Spraw Międzynarodowych Rady Federacji Rosyjskiej, nazwał decyzję „krokiem w kierunku rozpoczęcia trzeciej wojny światowej”. Według niego Amerykanie, wspierając Ukrainę, działają na granicy, która może sprowokować Rosję do odpowiedzi na szeroką skalę.
Stanowisko Kremla i groźby wobec NATO
Rosyjskie władze wielokrotnie ostrzegały przed konsekwencjami takich działań. Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa przypomniała słowa Władimira Putina, który stwierdził, że ataki przy użyciu broni dalekiego zasięgu na terytorium Rosji będą traktowane jako zaangażowanie państw NATO w wojnę z Rosją.
Pomimo ostrych słów i licznych komentarzy, Kreml nie wydał jeszcze oficjalnego komunikatu w sprawie ewentualnych działań odwetowych wobec Zachodu. Brak natychmiastowej reakcji może sugerować, że Rosja analizuje sytuację i dopiero planuje odpowiedź na zmieniający się układ sił.
Czy grozi nam III wojna światowa?
Chociaż retoryka o globalnym konflikcie wydaje się alarmistyczna, eskalacja napięć nie powinna być bagatelizowana. Decyzja USA, choć wyrazista, jest także próbą zwiększenia presji na Rosję w kontekście działań wojennych w Ukrainie. Jednak potencjalne ataki dalekiego zasięgu mogą zwiększyć ryzyko bezpośredniego starcia między NATO a Rosją, co mogłoby prowadzić do nieprzewidywalnych skutków.
Wielu ekspertów wskazuje, że ryzyko III wojny światowej nadal jest ograniczone, choć sytuacja wymaga szczególnej uwagi. Kluczowe będzie to, jak Rosja zareaguje na ataki, jeśli do nich dojdzie, oraz czy państwa NATO zdecydują się na dalsze kroki wspierające Ukrainę.
Podsumowanie
Decyzja administracji Joe’go Bidena o pozwoleniu Ukrainie na atakowanie celów w Rosji za pomocą amerykańskiej broni stanowi poważny krok w eskalacji konfliktu. Rosyjskie elity i media ostrzegają, że taki ruch zbliża nas do globalnego konfliktu. Mimo to Kreml unika na razie jednoznacznych deklaracji o natychmiastowych konsekwencjach.
Rozwój sytuacji będzie zależał od tego, czy Ukraina rzeczywiście zdecyduje się na ataki dalekiego zasięgu, oraz od odpowiedzi Rosji i Zachodu. Czy jesteśmy na skraju globalnej eskalacji? Czas pokaże.