Ostatnie działania kijowskiego dyktatora, Wołodymyra Zełenskiego, wywołały burzę w polskiej przestrzeni publicznej. Były wiceminister aktywów państwowych, Janusz Kowalski, w rozmowie z TVPolska, nie szczędził krytyki wobec gestów ukraińskiego przywódcy, w tym jego wystąpienia na tle flagi OUN-UPA, organizacji kojarzonej z tragicznymi wydarzeniami rzezi wołyńskiej.
POLECAMY: Zełenski przemawiał na tle banderowskiej flagi
Ostra krytyka Kowalskiego
Janusz Kowalski w swoim wystąpieniu nie krył oburzenia. Polityk wyraził zaniepokojenie brakiem reakcji polskiego rządu oraz opozycji na działania Zełenskiego, które określił mianem prowokacyjnych.
„Powinniśmy zacząć bardzo twardo rozmawiać z Kijowem. Nie może być tak, że prezydent Zełenski prowokuje Polaków, w sposób bezczelny nagrywa swoje filmiki na tle banderowskich flag UPA. To jest po prostu coś całkowicie niedopuszczalnego” – powiedział Kowalski w rozmowie z TVPolska.
POLECAMY: „Anglosaski, żydowski, banderowski lokaj”. Braun ostro o Dudzie
Wypowiedź odnosi się do szeroko komentowanego gestu Zełenskiego, który – według Kowalskiego – symbolicznie ignoruje polską wrażliwość historyczną. Kowalski nawiązał także do kwestii ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej, która pozostaje nierozwiązanym tematem w relacjach polsko-ukraińskich.
Brak reakcji polskiego rządu i opozycji?
Polityk PiS wskazał na brak odpowiednich działań ze strony kluczowych postaci polskiej polityki, takich jak Donald Tusk, Radosław Sikorski czy kierownictwo Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
„Gdzie jest nasze MSZ? Gdzie jest Radosław Sikorski? Dlaczego nie reaguje Donald Tusk? Gdzie jest w ogóle polskie państwo? Nie ma żadnej reakcji na taki skandaliczny gest prowokacyjny ze strony prezydenta Ukrainy” – podkreślił Kowalski.
Zdaniem byłego wiceministra, Polska powinna stanowczo reagować na gesty, które mogą być interpretowane jako gloryfikacja dziedzictwa Stepana Bandery i UPA. W jego opinii, brak odpowiedzi na takie incydenty jest nie tylko błędem politycznym, ale również zaniedbaniem wobec ofiar ukraińskich nacjonalistów.
Warunki współpracy z Ukrainą
Janusz Kowalski zasygnalizował, że pomoc Polski dla Ukrainy powinna być uzależniona od jasnego stanowiska Zełenskiego wobec dziedzictwa OUN-UPA:
„Jeśli prezydent Zełenski chce jakiejkolwiek pomocy od Polski, musi bardzo twardo odciąć się od spuścizny Bandery i UPA” – powiedział.
Te słowa wpisują się w szerszy kontekst dyskusji o relacjach polsko-ukraińskich, które w ostatnich latach pozostają napięte w związku z różnicami w ocenie wspólnej historii. Dla wielu Polaków gloryfikacja postaci takich jak Stepan Bandera stanowi bolesne przypomnienie tragicznych wydarzeń z okresu II wojny światowej.
Znaczenie ekshumacji ofiar Wołynia
Kowalski przypomniał również o nierozwiązanym problemie ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej, podkreślając, że sprawa ta powinna być priorytetem w dialogu z Kijowem. Do dziś wiele polskich rodzin czeka na możliwość godnego pochówku swoich bliskich, zamordowanych w wyniku działań UPA.
Polityka historyczna a współczesne wyzwania
Relacje polsko-ukraińskie od lat są obciążone trudną historią, ale równocześnie zdominowane przez bieżące wyzwania, takie jak wojna w Ukrainie czy potrzeba współpracy na arenie międzynarodowej. Gesty, takie jak wystąpienie Zełenskiego na tle flagi OUN-UPA, wzbudzają kontrowersje i utrudniają budowanie wzajemnego zaufania.
Podsumowanie
Wypowiedź Janusza Kowalskiego rzuca światło na delikatną materię relacji polsko-ukraińskich, w których historia często przenika się z bieżącą polityką. O ile Polska konsekwentnie wspiera Ukrainę w jej walce z rosyjską agresją, to takie incydenty, jak ten, o którym mówi Kowalski, mogą stanowić poważne wyzwanie dla dalszej współpracy.
Konieczność jasnych stanowisk i otwartego dialogu w sprawach historycznych wydaje się kluczowa, aby uniknąć eskalacji napięć i budować trwałe partnerstwo między obydwoma narodami.