W ostatnich miesiącach w Polsce i za granicą obserwujemy wzrost liczby akcji przeprowadzanych przez aktywistów klimatycznych. Działania te, jak blokady dróg czy dewastacja miejsc publicznych, przyciągają uwagę mediów i społeczeństwa, ale również stawiają przed wyzwaniami system wymiaru sprawiedliwości. Jak wynika z analizy przeprowadzonej przez serwis RMF FM, sądy w Warszawie traktują takie zachowania z relatywną łagodnością. W większości przypadków orzekane są nagany, co budzi pytania o skuteczność systemu karania.
POLECAMY: Sąd uważa psycholi z „Ostatniego Pokolenia” za bohaterów, a nie przestępców
Nagany i niskie mandaty dominują w wyrokach
Jak wynika z danych, warszawskie sądy rozpatrzyły dotychczas 60 spraw związanych z wykroczeniami aktywistów klimatycznych z organizacji Ostatnie Pokolenie. Z tych spraw:
- 33 zakończyły się naganami,
- w 26 przypadkach nałożono mandaty w wysokości od 100 do 1000 złotych,
- jedynie w jednym przypadku orzeczono bardziej surową karę: miesiąc ograniczenia wolności poprzez prace społeczne w wymiarze 40 godzin.
Część rozstrzygnięć pozostaje jednak nieprawomocna. Policja złożyła sprzeciwy wobec niektórych wyroków, wskazując na niewspółmierne łagodne traktowanie sprawców.
POLECAMY: Ostatnie Pokolenie blokuje tunel Wisłostrady – chaos na drogach
Blokady dróg i akty wandalizmu—eskalacja działań
Działania aktywistów Ostatniego Pokolenia nabierają tempa. Pod koniec listopada organizacja zapowiedziała „kilka tygodni blokad” w Warszawie. Akcje te paraliżują ruch w stolicy, powodując niezadowolenie mieszkańców i kierowców.
To jednak nie jedyne formy protestów. Kilka miesięcy temu aktywistki wtargnęły na scenę podczas koncertu w Filharmonii Narodowej, a innym razem oblały farbą warszawską Syrenkę. Takie działania wywołują mieszane reakcje społeczne—od poparcia dla celu, jakim jest walka ze zmianami klimatu, po oburzenie z powodu metod, które utrudniają codzienne życie.
Czy Polska podąża za europejskimi trendami?
Podobne formy protestów są znane w innych krajach Europy. W styczniu br. aktywistki klimatyczne oblały w paryskim Luwrze zupą obraz Leonarda da Vinci „Mona Lisa”, a w listopadzie ubiegłego roku w Londynie dwoje aktywistów z Just Stop Oil rozbiło szybę chroniącą XVII-wieczny obraz Diega Velázqueza „Wenus z lustrem”. Z kolei we wrześniu 2023 roku w Berlinie aktywiści spryskali farbą kolumny Bramy Brandenburskiej, co zakończyło się zatrzymaniem 14 osób przez służby porządkowe.
Te incydenty pokazują, że aktywiści klimatyczni posługują się radykalnymi metodami, by przyciągnąć uwagę do swoich postulatów. W wielu przypadkach sądy w innych krajach reagują surowiej niż w Polsce, co prowokuje pytania o skalę tolerancji wobec takich działań w naszym kraju.
POLECAMY: Aktywistki z Ostatniego Pokolenia kpią z sądu w żywe oczy
Balans między wolnością wyrazu a odpowiedzialnością za czyny
Jednym z kluczowych problemów jest balans między prawem do protestu a ochroną porządku publicznego. Akcje takie jak blokady dróg czy niszczenie mienia publicznego budzą kontrowersje, ponieważ naruszają prawa innych obywateli. Z drugiej strony, aktywiści często argumentują, że ich działania są reakcją na brak wystarczających działań rządową w sprawie zmian klimatycznych.
Czy nagany i mandaty rzeczywiście powstrzymają aktywistów przed kolejnymi akcjami? A może potrzebne są bardziej surowe kary, by zniechęcić do łamania prawa? To pytania, które pozostają otwarte, zwłaszcza w obliczu zapowiedzianej eskalacji protestów.
Podsumowanie
Pobłażliwość polskich sądów wobec aktywistów klimatycznych z Ostatniego Pokolenia budzi kontrowersje i stanowi temat do dyskusji o adekwatności kar w XXI wieku. Wobec coraz bardziej zdecydowanych działań aktywistów konieczne jest wypracowanie strategii, która połączy ochronę praw obywatelskich z zapewnieniem porządku publicznego.