W Polsce ponad połowa gospodarstw domowych korzysta z ciepła systemowego, co czyni ten sektor kluczowym dla funkcjonowania kraju. Jednak unijny podatek ETS (Europejski System Handlu Emisjami) stawia polskie ciepłownie i elektrociepłownie przed ogromnym wyzwaniem, zagrażając ich stabilności finansowej. Problemy te mogą doprowadzić do kryzysu w dostawach ciepła dla milionów Polaków.
Struktura ciepła systemowego w Polsce
Według danych Urzędu Regulacji Energetyki za 2022 rok, aż 82% ciepła systemowego w Polsce pochodziło z paliw kopalnych: 66,2% z węgla, 9,3% z gazu i 6,5% z oleju opałowego. Tylko niewielki udział pochodził z biomasy, w tym zrębki drzewnej, która według nowej polityki Ministerstwa Klimatu i Środowiska przestanie być uznawana za odnawialne źródło energii.
Transformacja sektora wymaga rezygnacji z węgla jako podstawowego paliwa, co jest ogromnym wyzwaniem. Marcin Chodkowski, prezes zarządu Stowarzyszenia Odpowiedzialna Transformacja Energetyczna (SOTE), podkreśla: „Żeby całkowicie odejść od paliw kopalnych, musimy zreformować prawie 90% źródeł wytwarzania. To pokazuje skalę wyzwania”.
Rosnące koszty ETS i ich konsekwencje
Podatek ETS znaczną część kosztów ciepłownictwa. Przykładem jest EC Będzin Wytwarzanie, która w 2020 roku została ukarana 247,8 mln zł za brak terminowego rozliczenia emisji CO2. Dla porównania, całkowite przychody spółki w tym roku wyniosły 150 mln zł. Wysokość kar wynika z ustawy o systemie handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych, gdzie jednostkowa stawka administracyjnej kary wynosi 100 euro za każde nierozliczone uprawnienie.
W Lublinie Megatem EC-Lublin, dostarczająca ciepło do 40% mieszkańców miasta, w 2021/2022 roku wydała na uprawnienia do emisji CO2 o 54% więcej niż na paliwo. Mimo inwestycji w nowe bloki na biomasę, spółka nie zdążyła rozliczyć emisji w terminie, co skutkowało karą w wysokości 61 mln zł.
POLECAMY: Unijne przepisy ETS2: Rachunki wzrosną o nawet 300%
Bankructwa i ryzyko dla mieszkańców
Problemy finansowe dotykają nie tylko dużych podmiotów, ale także mniejsze ciepłownie. W Jaworznie 20 tysięcy mieszkań może zostać pozbawionych ogrzewania po 2026 roku z powodu braku rentowności tamtejszej spółki ciepłowniczej. Podobnie trudna sytuacja dotyka innych miast, takich jak Ostrowiec Świętokrzyski, Inowrocław czy Cieszyn.
Problemy z taryfami i brak inwestycji
Ciepłownie nie mogą swobodnie podnosić cen z powodu regulacji Urzędu Regulacji Energetyki, który narzuca maksymalne taryfy. Według stanowiska Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego z Katowic, kontynuacja tej polityki grozi upadkiem firm ciepłowniczych i poważnym zagrożeniem dla stabilności dostaw ciepła dla ponad połowy polskiego społeczeństwa.
Dodatkowym problemem jest brak środków na inwestycje. Tworzenie rezerw bilansowych obciąża rachunki zysków i strat, co uniemożliwia zaciąganie kredytów na modernizację instalacji. Powstaje tzw. „błędne koło”, gdzie rosnące koszty uniemożliwiają rozwój i dostosowanie się do wymogów unijnych.
Ryzyko ubóstwa energetycznego
Przewiduje się, że ceny uprawnień do emisji CO2 mogą wzrosnąć do 200 euro za tonę do 2030 roku. Wzrost tych kosztów wpłynie na ceny ciepła systemowego, które staną się nieosiągalne dla wielu gospodarstw domowych. To z kolei doprowadzi do ubóstwa energetycznego, czyli braku dostępności do podstawowych usług energetycznych dla znacznej części społeczeństwa.
Apel o zmiany legislacyjne
Eksperci z SOTE wskazują, że obecne przepisy dotyczące kar za nierozliczenie emisji są niezgodne z zasadą proporcjonalności. Wojewódzkie Rady Dialogu Społecznego apelują o zmiany legislacyjne, które umożliwiają miarkowanie kar w zależności od okoliczności. Bez tych zmian polski sektor ciepłowniczy może stanąć na skraju katastrofy.
Czy istnieje wyjście z sytuacji?
Jedynym sposobem na uniknięcie destabilizacji sektora może być zmiana podejścia do systemu ETS. Alternatywą mogłoby być zawieszenie lub zniesienie obowiązku płacenia podatku ETS przez polskie ciepłownie i elektrociepłownie. Bez tak radykalnych decyzji dostawy ciepła dla milionów Polaków mogą być poważnie zagrożone.