Komisja Europejska (KE), pod przewodnictwem „carycy” Ursuli von der Leyen, planuje wprowadzenie nowych regulacji dotyczących mediów społecznościowych. W maju niemiecka polityk zapowiedziała stworzenie „Europejskiej Tarczy Demokracji” – struktury mającej na celu koordynację działań z władzami krajowymi w celu walki z zagranicznymi wpływami i dezinformacją. Krytycy uważają jednak, że plan ten może ograniczać wolność słowa i stanowić narzędzie cenzury.
Europejska Tarcza Demokracji: Narzędzie ochrony czy cenzury?
Według Ursuli von der Leyen, Europejska Tarcza Demokracji ma przeciwdziałać „propagandzie” i „fałszywym informacjom”. Komisja Europejska chce, aby właściciele platform społecznościowych byli zobowiązani do usuwania treści, które urzędnicy unijni uznają za szkodliwe. Krytycy ostrzegają, że taka polityka może doprowadzić do naruszenia podstawowych praw obywatelskich.
POLECAMY: Cenzura wkracza do Europy na dobre! W Niemczech 69-latek skazany za udostępnienie postu na Facebooku
Na antenie Radia Wnet prezes Warsaw Enterprise Institute, Tomasz Wróblewski, podkreślił, że działania KE mogą być niebezpiecznym precedensem. – „Ursula von der Leyen powiedziała, że będzie chciała stworzyć agencję do nadzorowania demokracji. Chodzi o instytucję, która wspierałaby dotychczasowe narzędzia regulacji cyfrowych” – stwierdził.
Nowe przepisy: Mowa nienawiści na równi z terroryzmem
W kontekście propozycji Komisji Europejskiej pojawia się również kwestia zmian w traktatach unijnych. Jedną z sugestii jest traktowanie „mowy nienawiści” jako przestępstwa transgranicznego, porównywalnego z terroryzmem i porwaniami. W praktyce oznaczałoby to, że osoba oskarżona o „mowę nienawiści” w jednym kraju UE, mogłaby być ścigana również w innych państwach członkowskich.
– „Platformy takie jak Google, Facebook czy X (dawniej Twitter) będą zobowiązane do zgłaszania podejrzanych treści do prokuratury, jeśli ich algorytmy je wykryją” – wyjaśnił Wróblewski. Dodał, że KE planuje stworzenie agencji, która będzie nadzorować działania mediów społecznościowych we wszystkich państwach członkowskich.
Wolność słowa kontra kontrola
Komisja Europejska argumentuje, że nowe regulacje mają na celu ochronę demokracji i zapewnienie wolności słowa w sprzyjającym otoczeniu. Jednak Tomasz Wróblewski wskazuje na sprzeczność tych założeń. – „Jedyny sposób na obronę wolności słowa to otwieranie jak najszerszej przestrzeni dla różnych opinii i argumentów. Ludzkość nie zna lepszego sposobu na walkę z dezinformacją” – przypomniał.
Wróblewski odwołał się także do przykładu z pandemii COVID-19, kiedy to tezy o możliwym pochodzeniu wirusa z laboratorium w Wuhan były uznawane za dezinformację. Dziś, zgodnie z oficjalnym stanowiskiem Kongresu USA, hipoteza ta jest brana pod uwagę jako prawdopodobna.
Cenzura czy ochrona demokracji?
Według Wróblewskiego, przygotowywane przez KE regulacje mają na celu zabezpieczenie jej niedemokratycznej władzy. – „To oczywisty absurd, że wolność słowa można chronić poprzez jej kontrolowanie” – powiedział.
Łukasz Warzecha, publicysta portalu DoRzeczy.pl, zwrócił uwagę na milczenie mainstreamowych mediów w tej sprawie. Jego zdaniem Europejska Tarcza Demokracji może stać się narzędziem do ograniczania prywatności i wolności słowa.
Podsumowanie
Plany Komisji Europejskiej dotyczące nadzoru nad mediami społecznościowymi budzą wiele kontrowersji. Z jednej strony przedstawiane są jako narzędzie ochrony demokracji, z drugiej – jako potencjalne zagrożenie dla podstawowych wolności obywatelskich. Dyskusja na temat granic wolności słowa i potrzeby regulacji w cyfrowym świecie pozostaje otwarta.
Najlepszym podsumowaniem gestapowskich przymiarek von der Leyen i jej pachołków będzie poniższe nagranie.
A tu prawdzice oblicze szmaty bon der Leyen!