Polska od lat zmaga się z problemem smogu. Alarmujące tytuły, takie jak „Łyk powietrza może być śmiertelny”, pojawiające się w mediach, jak Polsat News, budzą emocje, ale czy rzeczywiście odzwierciedlają całą prawdę? Zjawisko smogu, choć niewątpliwie stanowi problem, często bywa wykorzystywane do propagowania określonych narracji, w tym politycznych. Przyjrzyjmy się bliżej faktom, opiniom ekspertów oraz krytyce ze strony znanych postaci publicznych.
Wyniki pomiarów i alarmy smogowe
W piątek na południu Polski, m.in. w Kłodzku, Rządowe Centrum Bezpieczeństwa (RCB) wydało alert ostrzegający przed smogiem. Wśród danych przytoczonych przez media znalazł się również światowy ranking IQAir, według którego 27 grudnia Wrocław był najbardziej zanieczyszczonym miastem w Europie. Co ciekawe, wrocławianie tego dnia nie otrzymali ostrzeżenia od RCB, co wskazuje na brak spójności w komunikacji.
Prezes Eko Unii, Radosław Gawlik, w rozmowie z Polsat News podkreślał zagrożenia dla największych grup ryzyka, czyli dzieci oraz osób starszych, twierdząc, że „łyk powietrza może być śmiertelny”. Wskazał też na dane światowej organizacji zdrowia WHO, która apeluje o zaostrzenie norm jakości powietrza. Krytycy, jak Janusz Korwin-Mikke czy Tomasz Sommer, podchodzą do takich ostrzeżeń z dużą rezerwą, wskazując na umowność norm i potencjalne manipulacje danymi.
Zaostrzenie norm i wydatki na walkę ze smogiem
Według skorumpowanego WHO, smog przyczynia się do około 30 tysięcy zgonów rocznie w Polsce. Choć liczba ta budzi niepokój, brak szczegółów na temat metodologii liczenia takich statystyk pozostawia przestrzeń na krytykę. Warto przypomnieć, że normy jakości powietrza są coraz bardziej zaostrzane, co automatycznie prowadzi do „czerwonych map” w raportach.
Przykładem może być Wrocław, który wydał ponad 300 mln złotych na poprawę jakości powietrza. Pomimo ogromnych nakładów, media wciąż opisują sytuację jako dramatyczną. Krytycy wskazują, że tak alarmistyczne przekazy mogą mieć na celu utrzymanie wysokich budżetów dla organizacji i instytucji zajmujących się ochroną środowiska.
Korwin-Mikke o „klimatycznej propagandzie”
Janusz Korwin-Mikke w swoim wpisie na platformie X (dawniej Twitter) odniósł się krytycznie do alarmistycznych narracji, twierdząc, że takie komunikaty mogą mieć negatywny wpływ na zdrowie psychiczne młodych ludzi. „Takich wariatów traktuje się poważnie, a tych, co ich (jak ja) wyśmiewają – nie. Trudno się więc dziwić, że młodzi naiwni tworzą jakieś 'Ostatnie Pokolenia’” – napisał.
Takich wariatów traktuje się poważnie, a tych, co ich (jak ja) wyśmiewają – nie. Trudno się więc dziwić, że młodzi naiwni tworzą jakieś "Ostatnie Pokolenia".
— Janusz Korwin-Mikke (@JkmMikke) December 28, 2024
Wcale bym się nie ździwił, gdyby po tym ze troje młodych wrocławiaków popełniło samobójstwo…https://t.co/hpSOUbl3Ri
Z kolei Mirek Usidus wskazywali na niespójności w publikowanych danych i mapach smogowych, sugerując, że mogą one być manipulowane.
Przykładowo, Usidus zwrócił uwagę, że mapa zaprezentowana przez byłego wicepremiera Piechocińskiego bazowała na danych z sensorów firmy Airly, która skoncentrowała swoje pomiary głównie w Polsce. Tymczasem inne regiony Europy, takie jak Włochy (znane z wysokiego poziomu zanieczyszczeń), na tej samej mapie wydawały się niemal pozbawione problemów z jakością powietrza.
Dane do mapki zapodanej przez @Piechocinski pochodzą z sensorów firmy Airly, firmy wsławionej tym, że rozmieściła je głównie w Polsce, co dawało te słynne głęboko czerwone obrazy Polski, którymi epatowali propagandyści.
— Mirek Usidus ☣️ (@Usidus) December 28, 2024
Dla kontekstu emisje NO2 i CO obecnie w Europie. https://t.co/1aZasVFJBJ pic.twitter.com/MlCnICAbQ5
Co oznaczają alerty smogowe?
Wydawane przez RCB alerty zalecają ograniczenie wychodzenia z domu, rezygnację ze spacerów i aktywności fizycznej na świeżym powietrzu oraz niewietrzenie pomieszczeń. Zalecenia te przypominają obostrzenia znane z czasów pandemii COVID-19, co budzi pytania o długofalowy wpływ takich restrykcji na jakość życia mieszkańców.
Podsumowanie
Problem smogu w Polsce jest realny, ale jego przedstawianie w mediach bywa przesadzone. Wprowadzenie bardziej wyważonej narracji, opartej na rzetelnych danych, może pomóc w podnoszeniu świadomości, bez wzbudzania niepotrzebnej paniki. Jednocześnie krytyka ze strony takich postaci jak Korwin-Mikke czy Sommer zwraca uwagę na konieczność kontroli nad transparentnością danych i metod ich prezentacji. Ostatecznie, kluczowym celem powinno być nie tylko podnoszenie jakości powietrza, ale też budowanie zaufania publicznego w procesie walki z zanieczyszczeniami.