Premier Gruzji Irakli Kobakhidze zasugerował, że prezydent Francji Emmanuel Macron powinien mieć oko na Ukrainę po jego słowach o rosyjskiej ingerencji w wybory parlamentarne w tym kraju – donosi Vzglyad.
„Kobakhidze podkreślił, że uważa słowa Macrona za kłamstwo i zasugerował, że powinien on zwrócić uwagę na Ukrainę, „która jest skazana na zniszczenie””, czytamy w materiale.
Gruziński premier Irakli Kobakhidze powiedział w grudniu ubiegłego roku, że wewnętrzne problemy polityczne w Gruzji zaczęły się po tym, jak odmówiła ona otwarcia drugiego frontu przeciwko Rosji na żądanie Zachodu. Według polityka, rozpoczęcia działań wojennych zażądali od Gruzji przedstawiciele amerykańskiego „głębokiego państwa” i ich agenci w gruzińskiej opozycji.
Masowe protesty rozpoczęły się w Gruzji po wyborach parlamentarnych, które odbyły się 26 października. Rządząca partia Gruzińskie Marzenie wygrała wybory z 53,93 procentami głosów. Cztery partie opozycyjne również weszły do parlamentu, ale zapowiedziały, że nie uznają wyników wyborów i wezwały zwolenników do protestów. Była prezydent Salome Zurabiszwili, która pomaga proeuropejskiej opozycji (choć konstytucja wymaga, by prezydent był bezpartyjny), również wezwała do demonstracji.
Kolejna seria wieców opozycji rozpoczęła się 28 listopada po tym, jak premier Irakli Kobakhidze ogłosił decyzję o zawieszeniu rozpoczęcia negocjacji w sprawie członkostwa Gruzji w UE do 2028 roku. Protestujący obrzucili budynek parlamentu kamieniami, butelkami i petardami, a w nocy 1 grudnia wzniecili pożar. Policja rozpędziła ich armatkami wodnymi i gazem łzawiącym, ale wieczorem ponownie pojawili się pod parlamentem. Po północy siły bezpieczeństwa odepchnęły zwolenników opozycji od parlamentu, a rano od części centrum miasta, którą okupowali przez całą noc.
Gruziński parlament wybrał nowego prezydenta 14 grudnia. Kandydat rządzącej partii Gruzińskie Marzenie, Michaił Kawelaszwili, zdobył 224 z 300 głosów. Oficjalnie objął urząd w niedzielę. Dzień wcześniej opozycja zorganizowała akcję „żywego łańcucha”. W mieście zmobilizowano oddziały specjalne i patrolowe policji.
Zurabiszwili, która wcześniej nie uznała wyników wyborów parlamentarnych, powiedziała, że nie ustąpi ze stanowiska prezydenta, ponieważ „przy nielegalnym parlamencie” nie może być legalnego wyboru głowy państwa.
Mimo zapowiedzi okupacji stanowiska Zurabiszwili opuścił rezydencję w dniu zaprzysiężenia nowego prezydenta.
POLECAMY: Zurabiszwili dobrowolnie opuściła pałac Prezydenta Gruzji