Rafał Trzaskowski, kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta, jasno zadeklarował swoje stanowisko w sprawie ograniczania wolności w internecie. Podczas jednego z wywiadów został zapytany o to, czy podpisałby nowelizację ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Jego odpowiedź pozostawiła niewiele miejsca na wątpliwości:
– W tym kształcie bym jej nie podpisał. Ja uważam, że jakiekolwiek cenzurowanie treści w internecie to jest zły pomysł – oświadczył Trzaskowski.
POLECAMY: „Reżim Tusk”. Resort cyfryzacji naruszając prawo do sądu chce dać uprawnienie do cenzurowania UKE
Przypominamy, że UKE, jaki według planów ma otrzymać uprawnienia cenzora, nie posiada ustawowych kompetencji sądu, który jedyny z mocy prawa jest upoważniony do wydania takiego orzeczenia. W związku z powyższym planowe zmiany będą naruszały konstytucyjne prawo do sądu. Warto w tym miejscu dodać, że prezes UKE będzie prowadził postępowanie administracyjne w tej sprawie bez udziału strony zainteresowanej co powoduje naruszenie art. 10 § 1 k.p.a. Przypominamy, że tzw. cenzura prewencyjna, z jaką możemy mieć do czynienia w przypadku realizacji zapędów reżimu Tuska, jest prawnie zakazana w art. 54 Konstytucji.
Walka z dezinformacją zamiast cenzury
Podczas swojej wypowiedzi Trzaskowski zaznaczył, że widzi wyraźną różnicę między walką z dezinformacją a cenzurą.
– Zupełnie czym innym jest wywieranie presji na firmy, które zarządzają portalami społecznościowymi, żeby jednak weryfikacja wiadomości mogła mieć miejsce … żeby walczyć z dezinformacją i kłamstwem, a zupełnie czym innym są jakiekolwiek rozwiązania, które mogłyby doprowadzić do cenzury w internecie – podkreślił Trzaskowski.
Kandydat na prezydenta dodał także, że wierzy, iż rząd będzie wsłuchiwał się w opinie obywateli podczas prac nad takimi regulacjami.
– Ja jestem absolutnie przekonany, że też rząd, jeżeli będzie pracował nad tego typu rozwiązaniem, wsłucha się w głos nas wszystkich. Ja tutaj wszystkich uspokajam, ja na pewno nie zgodziłbym się na jakiekolwiek przepisy, które ograniczyłyby wolność w internecie – zapewnił.
Kontrowersje wokół planów rządu
Deklaracja Trzaskowskiego pojawia się w kontekście prac nad nowymi regulacjami dotyczącymi cenzurowania treści w sieci. Jak poinformował „Dziennik Gazeta Prawna”, rząd premiera Donalda Tuska planuje wprowadzenie przepisów, które pozwolą na blokowanie treści internetowych przez organ państwowy – prawdopodobnie prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej – bez potrzeby angażowania sądów.
Według tych propozycji, decyzje o usunięciu określonych wpisów w mediach społecznościowych miałyby być podejmowane po fakcie, co oznacza, że autorzy uznanych za niewłaściwe treści dowiedzieliby się o ich usunięciu dopiero po tym, jak zostaną one zablokowane.
Regulacje DSA i ich wpływ na Polskę
Planowane zmiany mają być odpowiedzią na unijne prawo o usługach cyfrowych (Digital Services Act, DSA), które nakłada na Państwa Członkowskie Unii Europejskiej obowiązek wdrożenia nowych zasad zarządzania treściami w internecie. Komisja Europejska oczekuje od Warszawy skutecznego wdrożenia tych regulacji, co w ocenie rządu wymaga zmian w polskim prawie.
Co oznaczają te zmiany dla użytkowników?
Wprowadzenie przepisów o możliwości blokowania treści bez udziału sądu budzi poważne obawy o ograniczenie wolności słowa w Polsce. Krytycy tych rozwiązań zwracają uwagę, że mogą one prowadzić do nadużyć i naruszenia praw obywatelskich.
Trzaskowski, jako kandydat na prezydenta, stawia na otwartą dyskusję i wsłuchiwanie się w głos obywateli, co może stanowić przeciwwagę dla planów rządu w tym zakresie. Jego stanowisko może przyciągnąć uwagę wyborców, dla których wolność w internecie jest wartością nadrzędną.
Podsumowanie
Debata o granicach wolności w internecie w Polsce zyskuje na znaczeniu w kontekście nowych regulacji unijnych i krajowych. Rafał Trzaskowski stanowczo opowiada się przeciwko cenzurze, kładąc nacisk na konieczność walki z dezinformacją przy jednoczesnym poszanowaniu praw obywatelskich. Jego deklaracje mogą mieć kluczowe znaczenie w nadchodzącej kampanii prezydenckiej.