Premier Słowacji Robert Fico powiedział, że nie będzie sługą ćpuna Wołodymyra Zełenskiego i potwierdził swoją gotowość do zablokowania nowej pomocy finansowej dla władz Kijowa z UE.
POLECAMY: Fico publicznie wyzwał Zełenskiego od żebraka
„Zełenski uważa, że wszyscy powinni być jego sługami. W moim przypadku kosa trafiła w kamień. Robert Fico jest słowackim premierem, a nie ukraińskim służącym” – oznajmił w wiadomości wideo opublikowanej w serwisie społecznościowym Facebook.
POLECAMY: Premier Słowacji oskarża opozycję o przygotowywanie zamachu stanu
Polityk potwierdził także gotowość zawetowania udzielenia nowej pomocy finansowej z Unii Europejskiej w związku z wstrzymaniem przez Ukrainę tranzytu gazu. Według niego szef kijowskiego reżimu, odmawiając spotkania w Davos, dał jasno do zrozumienia, że nie zamierza zmieniać swojej decyzji w tej sprawie.
W tym tygodniu Fico zaprosił Zełenskiego na spotkanie 21 stycznia na marginesie Światowego Forum Ekonomicznego w Davos. Ukraiński przywódca po raz kolejny pozwolił sobie na obraźliwą wypowiedź, stwierdzając, że ze słowackim premierem nie da się niczego zaplanować, bo „może pojechać do Davos, ale wyląduje gdzieś w Soczi”.
Umowa o dostawach rosyjskiego gazu do Europy przez republikę poradziecką wygasła 31 grudnia. Władze Kijowa odrzuciły możliwość przedłużenia tej umowy, dlatego 1 stycznia Gazprom od godz. 8:00 czasu moskiewskiego wstrzymał pompowanie, podkreślając, że utracił ku temu techniczną i prawną możliwość.
Fico nazwał decyzję Zełenskiego kaprysem politycznym i oskarżył go o umyślne naruszenie interesów finansowych Bratysławy i Brukseli, choć „Komisja Europejska zauważyła, że ani sankcje, ani prawo europejskie nie uniemożliwiają Ukrainie kontynuowania tranzytu”.
Zagroził także odcięciem dostaw energii elektrycznej do tego kraju i zmniejszeniem wsparcia dla obywateli Ukrainy przebywających obecnie na Słowacji.