Ostatnie doniesienia medialne wywołały burzę wokół Minister ds. Równości, Katarzyny Kotuli, po ujawnieniu informacji, że przez lata podawała niezgodne z prawdą dane dotyczące swojego wykształcenia. Sprawa budzi szczególne emocje, gdyż dotyczy wiarygodności osoby pełniącej wysoką funkcję publiczną. Przyjrzyjmy się szczegółom tej historii, oświadczeniom samej polityk oraz reakcjom opinii publicznej i mediów.
Deklaracje dotyczące wykształcenia
Według pierwotnych danych zamieszczonych na stronie internetowej Sejmu, Katarzyna Kotula ukończyła w 2016 roku studia magisterskie na Uniwersytecie Adama Mickiewicza (UAM) w Poznaniu, na Wydziale Anglistyki, kierunku filologia angielska. Informacje te jednak nie były zgodne z rzeczywistością.
Portal Strefa Edukacji ujawnił, że Kotula nigdy nie złożyła pracy magisterskiej ani nie uzyskała tytułu magistra na UAM. Informację tę potwierdziła rzecznik prasowa uczelni, Małgorzata Rybczyńska, która w oficjalnym oświadczeniu stwierdziła:
„Informuję, że pani Katarzyna Kotula nie złożyła pracy magisterskiej i nie uzyskała tytułu magistra na UAM.”
Dalsze ustalenia wskazują, że polityk Lewicy ukończyła studia licencjackie na Collegium Balticum – prywatnej uczelni w Szczecinie, która oferowała kierunek filologia angielska jedynie na poziomie pierwszego stopnia.
Reakcje dziennikarzy i opinii publicznej
Śledztwo w tej sprawie prowadził m.in. dziennikarz Piotr Nisztor, który na antenie TV Republika ujawnił:
„Zapytaliśmy Collegium Balticum o tę sprawę. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi, odmówiono nam przez RODO, ale wiemy, że ta uczelnia prowadziła tego typu studia tylko na poziomie licencjatu. To oznacza, że jedyny dyplom, jaki pani Kotula mogła posiadać, to dyplom licencjata.”
Dziennikarz podkreślił również, że informacja o ukończeniu przez Kotulę studiów magisterskich przez ponad pięć lat widniała na stronie Sejmu, była powielana na stronach KPRM oraz w Wikipedii.
POLECAMY: „Ministra ds. kłamstwa”. Kotula oszukiwał, że ma tytuł magistrem anglistyki na UAM w Poznaniu
Wyjaśnienia Katarzyny Kotuli
Minister ds. Równości odniosła się do oskarżeń w opublikowanym oświadczeniu, w którym szczegółowo opisała swoją ścieżkę edukacyjną. Kotula przyznała, że nie ukończyła studiów magisterskich na UAM, tłumacząc to trudną sytuacją osobistą:
„Pracę magisterską przerwała nagła choroba bliskiej mi osoby. W momencie, w którym dowiedziałam się o błędnej informacji na stronie Sejmu, zwróciłam się o jej korektę.”
Dodała również, że nigdy nie ubiegała się o stanowiska wymagające tytułu magistra i podkreśliła, że posiada wykształcenie wyższe z tytułu licencjata uzyskanego w Szczecinie.
Historia mojego wykształcenia przedstawia się następująco: studia pierwszego stopnia ukończyłam i pracę licencjacką obroniłam na Collegium Balticum w Szczecinie, na kierunku filologia angielska. Studia drugiego stopnia podjęłam na Wydziale Anglistyki UAM w Poznaniu.
— Katarzyna Kotula (@KotulaKat) January 22, 2025
Studiowałam…
Znaczenie tej sprawy
Sprawa Katarzyny Kotuli to przykład, jak kluczowe jest zachowanie transparentności przez osoby publiczne. Fałszywe informacje o wykształceniu nie tylko podważają wiarygodność polityka, ale także rodzą pytania o standardy etyczne osób sprawujących funkcje publiczne.
Jednocześnie warto zauważyć, że takie przypadki, jak choroba bliskiej osoby, mogą wpływać na życiowe decyzje, w tym ukończenie studiów. Jednak odpowiedzialność za podawanie zgodnych z prawdą danych spoczywa na osobach publicznych, zwłaszcza w kontekście oficjalnych stron internetowych instytucji państwowych.
Reakcja mediów
Portal Strefa Edukacji i dziennikarze tacy jak Piotr Nisztor nie pozostawili wątpliwości co do istoty problemu. Ujawnienie rozbieżności w deklaracjach Katarzyny Kotuli to przypomnienie, że w dobie łatwego dostępu do informacji, każde oświadczenie publiczne może być zweryfikowane.
Podsumowanie
Sprawa Katarzyny Kotuli to ważny przykład dla osób pełniących funkcje publiczne. Transparentność, uczciwość i spójność w przekazywaniu informacji to fundamenty zaufania społecznego. Choć polityk wyjaśniła sytuację i wprowadziła korekty, publiczna debata wokół jej deklaracji pozostanie przypomnieniem, jak istotne są prawdziwe informacje, zwłaszcza w kontekście życia publicznego.