Prezes Najwyższej Izby Kontroli (NIK), Marian Banaś, pojawił się w piątek na posiedzeniu sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa. Obrady komisji rozpoczęły się o godzinie 12:00, a wśród zaproszonych do złożenia zeznań znalazł się także Tomasz Sordyl, dyrektor Departamentu Porządku i Bezpieczeństwa Wewnętrznego NIK.
Marian Banaś: „Wszyscy obywatele są równi wobec prawa”
Podczas swojego wystąpienia Marian Banaś podkreślił, że skorzystał z prawa do swobodnej wypowiedzi, zaznaczając jednocześnie, że jego obecność przed komisją ma służyć jako przykład równości obywateli wobec prawa. W swoich zeznaniach prezes NIK nie unikał mocnych słów, opisując działania skierowane przeciwko niemu i jego bliskim.
– Moja osoba nieustannie poddawana była nielegalnym działaniom osób, które nadużywając swoich uprawnień i władzy, wykorzystując podległe im służby specjalne, zmierzały do siłowego usunięcia mnie z zajmowanego stanowiska, atakując przy tym moją rodzinę i współpracowników – oświadczył Banaś.
Fundusz Sprawiedliwości pod lupą NIK
Prezes Najwyższej Izby Kontroli zwrócił również uwagę na kwestię zarządzania środkami z Funduszu Sprawiedliwości. Marian Banaś stwierdził, że Ministerstwo Finansów oraz Komisja Finansów Publicznych nie posiadały wiedzy na temat faktycznego przeznaczenia tych środków.
– Ministerstwo Finansów, jak też Komisja Finansów Publicznych, wyrażając zgodę na zmiany w planie Funduszu Sprawiedliwości, nie wiedziały, na co środki te zostaną przeznaczone – powiedział Banaś.
Problemy w działaniach komisji śledczej ds. Pegasusa
Prace komisji śledczej ds. Pegasusa są zaplanowane do zakończenia w połowie roku, jednak dotychczasowe wyniki nie zadowalają nawet samych członków komisji. Jak informuje dziennik „Rzeczpospolita”, na efektywność działań wpływają m.in. odmowy współpracy ze strony służb specjalnych, problemy z przesłuchaniem kluczowych świadków oraz ograniczenia wynikające z przestarzałych regulacji prawnych dotyczących komisji śledczej.
„Odmowa współpracy służb specjalnych z posłami komisji, obstrukcja kluczowych świadków po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, długotrwałe sądowe batalie ze świadkami i ograniczenia archaicznej ustawy o komisji śledczej – to główne powody mizernego »urobku«” – cytuje gazeta.
Koszty kontra efekty
Każdy miesiąc funkcjonowania komisji to koszt rzędu 200 tys. zł. Jednak efekty jej pracy, jak zauważa wielu, są wysoce niezadowalające. Wiceprzewodniczący komisji, poseł Polski 2050 Sławomir Ćwik, w rozmowie z „Rzeczpospolitą” przyznał:
– Jestem za jak najszybszym zakończeniem prac tej komisji.
Brak dostępu do kluczowych informacji
Do tej pory komisja otrzymała dokumenty jedynie od firmy Matic, będącej pośrednikiem między izraelskim producentem Pegasusa a Centralnym Biurem Antykorupcyjnym. Dokumenty te dotyczyły zakupu systemu oraz jego możliwości technicznych. Członkowie komisji nie uzyskali jednak dostępu do audytu systemu, który trafił do Prokuratury Krajowej, ponieważ techniki pracy operacyjnej pozostają tajne.
Co dalej z komisją ds. Pegasusa?
Niejasności wokół działań komisji śledczej budzą pytania o jej przyszłość. Czy uda się osiągnąć wymierne rezultaty przed zakończeniem jej prac? Czy opinia publiczna pozna szczegóły wykorzystania systemu Pegasus przez polskie służby? Na te pytania odpowiedź przyniosą najbliższe miesiące.