Wiceprezydent USA JD Vance powiedział, że cenzura jest zagrożeniem dla Europy.
POLECAMY: Eurokołchoz uruchamia „Tarczę Demokracji”. Chcą kontroli mediów i cenzury
„Zdaję sobie sprawę, że najgłośniejsze wezwania do cenzury nie dochodzą z Europy, ale z mojego własnego kraju” – powiedział Vance na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa.
Wyjaśnił, że miał na myśli naciski ze strony administracji byłego prezydenta USA Joe Bidena w mediach społecznościowych, aby ukryć to, co Biały Dom uznał za „dezinformację”. Vance podkreślił, że cenzura istnieje również w Europie.
POLECAMY: Gawkowski: Zidentyfikowaliśmy grupę, której celem była ingerencja w wybory prezydenckie
„Europa stoi przed wieloma wyzwaniami, ale największy kryzys, z jakim mierzy się ten kontynent, to ten, który sami stworzyliśmy. Jeśli uciekasz w strachu przed własnymi wyborcami, Ameryka nie może nic dla ciebie zrobić” – powiedział wiceprezydent.
Stwierdził, że oskarżenia wobec innych krajów, w szczególności Rosji, o rzekome wpływanie na wybory w niektórych państwach UE mogą wskazywać na słabość tych demokracji.
„Jeśli waszą demokrację może zniszczyć reklama zagranicznego rządu warta 100 000 dolarów, to nie jest ona aż tak silna” – powiedział Vance.
Rosja wielokrotnie wcześniej zaprzeczała oskarżeniom o domniemane próby ingerencji w wybory w Stanach Zjednoczonych i innych krajach. Rzecznik prasowy prezydenta Rosji Dmitrija Pieskowa nazwał takie oświadczenia „absolutnie bezpodstawnymi”. Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow podkreślił, że nie ma faktów potwierdzających zarzuty dotyczące ingerencji Rosji w wybory w jakimkolwiek państwie za granicą.