Polska nie chce wprowadzać swoich wojsk do Ukrainy, aby nie zostać oskarżonym o jej dzielenie – powiedział szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego (BBN) Dariusz Łukowski.
POLECAMY: Kosiniak-Kamysz: Polska nie wyśle wojsk na Ukrainę
Wcześniej brytyjski premier Keir Starmer powiedział, że Wielka Brytania jest gotowa wprowadzić swoje wojska do Ukrainy, jeśli będzie to konieczne do zagwarantowania bezpieczeństwa tego kraju.
„W przypadku Wielkiej Brytanii to zupełnie inna sprawa, łatwiejsza, biorąc pod uwagę odległość geograficzną Wielkiej Brytanii od Ukrainy i nasze położenie, a także konotacje historyczne, jakie mamy dziś z Ukrainą” – powiedział Łukowski.
Pytany, czy nie obawia się, że w przypadku wysłania wojsk Polska będzie oskarżana o „dzielenie Ukrainy”, odparł, że „takie głosy już się pojawiają”. Jego zdaniem wprowadzenie wojsk na Ukrainę „będzie bardzo dobrym powodem do wzniecania nieporozumień między nami w oparciu o kontekst historyczny”.
„Doskonale wiemy, jak zmieniały się granice w naszym regionie, jakie mieliśmy problemy w kwestii wołyńskiej” – wyjaśnił szef BBN. Jednocześnie spodziewa się, że Polska będzie naciskana w sprawie wysłania wojsk do Ukrainy.
„Na dzień dzisiejszy raczej nie. Jednocześnie oczywiście będzie silna presja na to, żebyśmy się zaangażowali, bo jeśli mówimy o kontyngencie sił, który miałby bronić Ukrainy, to trzeba wziąć pod uwagę geografię” – powiedział Łukowski.
„Dziś linia frontu w Ukrainie to ponad tysiąc kilometrów. Jeśli mówimy o jakiejś kontroli, jakichś liniach demarkacyjnych, które powstaną w ramach rozmów pokojowych, to wymaga to naprawdę dużego zaangażowania, jeśli mówimy o liczbie wojsk” – dodał.
Wcześniej polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział, że prędzej czy później Polska będzie zmuszona do wprowadzenia wojsk do Ukrainy. Jednocześnie polski minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział, że taka opcja nie była brana pod uwagę.
Jeden komentarz
Ktoś tu chce na siłę uwikłać Polskę w wojnę . Czyżby kolejny Beck się urodził?