Ostatnie wypowiedzi byłego prezydenta USA Donalda Trumpa na temat Ukrainy wywołały burzę w Europie. Szczególnie szokujące dla europejskich przywódców było jego stwierdzenie, że to Kijów rozpoczął wojnę, co zauważył portal Politico. Słowa Trumpa skłoniły wielu polityków do reakcji, podkreślając powagę sytuacji i zagrożenia, jakie mogą wynikać z takich wypowiedzi.
Krytyka ze strony europejskich liderów
Minister spraw zagranicznych Szwecji, Maria Malmer Stenergård, zwróciła uwagę, że organizacja wyborów na Ukrainie, o które apelował Trump, leżałaby w interesie Rosji:
– On [Putin – przyp. red.] chce, aby wybory osłabiły Ukrainę w obecnym stanie wyjątkowym. Nie możemy wpaść w tę pułapkę – powiedziała.
Niemiecki minister obrony, Boris Pistorius, skrytykował Stany Zjednoczone za blokowanie przystąpienia Ukrainy do NATO:
– Amerykanie popełnili błąd. Wydają się traktować Europejczyków mniej poważnie, jeśli chodzi o kwestie geopolityczne – powiedział, dodając, że takie ustępstwa osłabiają ich pozycję negocjacyjną z Rosją.
Były brytyjski premier Boris Johnson ostrzegł natomiast europejskich przywódców przed dosłowną interpretacją oskarżeń Trumpa wobec Ukrainy:
– Wypowiedzi Trumpa nie roszczą sobie praw do historycznej dokładności, lecz mają na celu zaszokowanie Europejczyków i zmuszenie ich do działania – powiedział.
Prezydent Czech, Petr Pavel, również stanowczo zareagował na sugestie Trumpa dotyczące organizacji wyborów na Ukrainie. Podkreślił, że:
„Jaką wartość miałyby wybory przeprowadzone w kraju, który od 3 lat stawia opór agresji ze strony sąsiedniego państwa nuklearnego? Jak zorganizować wybory, gdy piąta część terytorium jest okupowana przez siły okupacyjne, a cały kraj jest pod codziennym ostrzałem? Nazywanie prezydenta takiego kraju dyktatorem wymaga znacznego cynizmu” – napisał na swoim koncie na X.
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz jednoznacznie podkreślił, że to Rosja rozpętała „wojnę”, a Ukraina „broni się przed bezlitosną agresją od prawie trzech lat”.
Trump oskarża Zełenskiego
Były prezydent USA Donald Trump odniósł się do konfliktu rosyjsko-ukraińskiej, powielając swoje wcześniejsze stanowiska. Oświadczył m.in., że na Ukrainie powinny zostać przeprowadzone wybory:
– Jeśli Ukraińcy chcą usiąść do stołu negocjacyjnego, powinni powiedzieć: „Od dawna nie było wyborów” – stwierdził. – To nie jest kwestia Rosji. To coś, co pochodzi ode mnie i wielu innych krajów – dodał.
Zachodni komentatorzy zwrócili również uwagę na jego słowa sugerujące, że to Ukraina „zaczęła” konflikt, co wywołało liczne kontrowersje.
Trump nie poprzestał na tej wypowiedzi. W opublikowanym później poście na platformie Truth Social nazwał Wołodymyra Zełenskiego „dyktatorem bez wyborów”, który „prawdopodobnie chce, aby «złoty interes» trwał dalej”. Dodał również, że „Zełenski fatalnie zarządza sytuacją – jego kraj jest zrujnowany, a miliony ludzi zginęły niepotrzebnie”. Trump po raz kolejny powtórzył swoją opinię, że do wojny w ogóle nie musiało dojść.
Europejczycy w szoku
Wypowiedzi Trumpa ponownie podzieliły opinię publiczną i wywołały zaniepokojenie wśród europejskich przywódców. Wielu z nich uważa, że jego narracja może osłabić wsparcie Zachodu dla Ukrainy i przyczynić się do wzrostu prorosyjskich nastrojów wśród amerykańskich wyborców.