Unia Europejska po raz kolejny przesunęła datę ogłoszenia planu całkowitej rezygnacji z rosyjskich surowców energetycznych. Decyzja ta wywołała falę krytyki, zwłaszcza ze strony byłej premier Beaty Szydło, która zarzuca Brukseli brak konsekwencji w realizacji celów energetycznych. Co stoi za kolejnym opóźnieniem i jakie są konsekwencje dla Europy?
Plan uniezależnienia się od Rosji znika z agendy KE
Jak przekazała europoseł PiS Beata Szydło, Komisja Europejska miała skasować ze swojej agendy postulat całkowitego uniezależnienia się od dostaw rosyjskich surowców energetycznych. Plan, który miał zostać przedstawiony 26 marca, zniknął z porządku prac KE. Informację tę potwierdziła agencja Reuters, wskazując, że to już kolejna zmiana w harmonogramie działań mających na celu zerwanie zależności od Moskwy. Początkowo ogłoszenie planu miało nastąpić już w lutym.
Zgodnie z wcześniejszymi założeniami Komisji Europejskiej, do 2027 roku UE miała całkowicie zrezygnować z dostaw rosyjskiego gazu. Jednak kolejne opóźnienia budzą wątpliwości co do determinacji Brukseli w realizacji tego celu.
Szydło nie pozostawia suchej nitki na decyzjach UE
Była premier Beata Szydło nie kryje oburzenia decyzjami Unii Europejskiej. W swoim komentarzu wskazała na hipokryzję państw członkowskich, które oficjalnie deklarują sprzeciw wobec Rosji, a jednocześnie kontynuują handel surowcami energetycznymi z tym krajem.
„Co na to polska prezydencja? Zapewne nic, bo – jak słychać w Brukseli – to Niemcy doprowadzili do skasowania tego punktu z agendy KE. I tak to właśnie wygląda w Europie – oficjalne deklaracje i wpisy na X, jakim to się jest antyrosyjskiem, a pod stołem robi się interesy z Rosją – pomimo ponad 3 lat wojny na Ukrainie” – skomentowała Szydło.
Polityk zwróciła również uwagę na dysproporcję w wydatkach UE. W 2024 roku państwa członkowskie wydały 22 miliardy euro na ropę i gaz z Rosji, czyli o 3 miliardy euro więcej, niż Unia przeznaczyła na pomoc finansową dla Ukrainy.
„To się samo komentuje. Polska potrafiła uniezależnić się od dostaw z Rosji. Inni w UE nie potrafią tego zrobić, albo nie chcą” – dodała Szydło.
Niemcy rozważają powrót do rosyjskiej ropy
Tymczasem w Niemczech rośnie presja na zniesienie embarga na rosyjskie surowce energetyczne. W ubiegłym tygodniu pracownicy rafinerii PCK w Schwedt wystosowali apel o powrót do wykorzystywania rosyjskiej ropy i gazu. Rada pracownicza i rada nadzorcza rafinerii wysłały w tej sprawie list do rządów Brandenburgii, Meklemburgii-Pomorza Przedniego i Saksonii-Anhalt. Związkowcy ostrzegają, że dalsze embargo grozi pogorszeniem sytuacji ekonomicznej rafinerii i masowymi zwolnieniami.
Pomysł zyskał poparcie części niemieckich polityków. Burmistrzyni Schwedt nad Odrą oraz premier Brandenburgii Dietmar Woidke wyrazili pozytywne opinie na temat powrotu do rosyjskich surowców. Woidke postawił jednak warunek – zakończenie wojny na Ukrainie.
Co dalej z unijną polityką energetyczną?
Kolejne opóźnienia w ogłoszeniu planu rezygnacji z rosyjskich surowców energetycznych budzą pytania o przyszłość unijnej polityki energetycznej. Czy Unia Europejska jest w stanie konsekwentnie realizować swoje cele, czy też interesy poszczególnych państw członkowskich będą nadal wpływać na decyzje Brukseli?
W kontekście rosnących napięć geopolitycznych i trwającej wojny na Ukrainie, decyzje dotyczące uniezależnienia się od rosyjskich surowców mają kluczowe znaczenie nie tylko dla bezpieczeństwa energetycznego UE, ale także dla jej wiarygodności na arenie międzynarodowej.
‼️Komisja Europejska skasowała ze swojej agendy plan uniezależnienia Unii od dostaw surowców z Rosji. Plan miał być przedstawiony 26 marca – ale nagle zniknął z programu prac komisarzy. Co na to polska prezydencja? Zapewne nic, bo – jak słychać w Brukseli – to Niemcy doprowadzili…
— Beata Szydło (@BeataSzydlo) March 5, 2025