W ostatnich dniach media obiegły kontrowersyjne słowa Krystyny Kurczab-Redlich, która w rozmowie z „Super Expressem” zarzuciła Konfederacji powiązania z Rosją. Dziennikarka twierdziła, że istnieją „twarde dowody” na finansowanie partii Bosaka i Mentzena przez Moskwę. Paweł Usiądek, polityk Konfederacji, stanowczo odrzucił te zarzuty, nazywając je „hipokryzją” i wskazując na brak konkretnych dowodów.
Krystyna Kurczab-Redlich o „twardych dowodach”
W programie „Super Expressu” Krystyna Kurczab-Redlich nie pozostawiła wątpliwości co do swoich przekonań. – Są na to dowody na piśmie i wcale nie trudne do przytoczenia, że Konfederacja była finansowana, korzystała z finansów płynących z Moskwy – mówiła dziennikarka. – Nie przez przypadek zdarzyło mi się otwierając telewizję rosyjską widzieć wypowiedzi polityków Konfederacji. Wszystko, co oni mówią, jeżeli chodzi o politykę zagraniczną, jest zbieżne z polityką Kremla – dodała.
Te słowa wywołały burzę w mediach, zwłaszcza wśród sympatyków Konfederacji, którzy domagali się przedstawienia konkretnych dowodów.
Paweł Usiądek: „To kłamstwa i próba zdyskredytowania”
Paweł Usiądek, polityk Konfederacji, szybko zareagował na zarzuty Kurczab-Redlich. W mediach społecznościowych opublikował wpis, w którym nazwał jej słowa „kłamstwem”. – Krystyna Kurczab-Redlich kłamała w niedawnym wywiadzie dla „Super Expressu”, jakoby na finansowanie Konfederacji z Rosji istniały „łatwe do przytoczenia dowody”. Dlaczego więc ich nie przytacza? Byłaby to dziecinnie łatwa metoda zniszczenia Konfederacji. Tych dowodów po prostu nie ma – napisał.
Usiądek podkreślił również, że rosnące poparcie dla Sławomira Mentzena i całej Konfederacji wywołuje „furię” wśród tzw. pseudoelit. – To właśnie dlatego pojawiają się takie absurdalne zarzuty – dodał.
Czy Kurczab-Redlich ma „ciemną przeszłość”?
Polityk Konfederacji nie poprzestał na obronie swojej partii. W swoim wpisie zwrócił uwagę na „ciekawą” sylwetkę samej dziennikarki. – Jej obrzydliwa hipokryzja aż trudno uwierzyć – stwierdził. Usiądek przywołał ustalenia Doroty Kani z książki „Resortowe dzieci. Media”, w której ujawniono, że Krystyna Kurczab-Redlich została pozyskana do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa w 1978 roku, a z wywiadem PRL-u – w grudniu 1982 roku.
– Dokumenty bezpieki świadczą o tym, że sprawa Krystyny Kurczab została zakończona i przekazana do archiwum 2 listopada 1989 roku, a więc już po utworzeniu rządu Tadeusza Mazowieckiego. Takich to mamy właśnie pogromców rosyjskiej agentury – podsumował Usiądek.
Czy zarzuty mają podstawy?
Choć Krystyna Kurczab-Redlich twierdzi, że posiada „twarde dowody” na finansowanie Konfederacji przez Rosję, do tej pory nie przedstawiła żadnych konkretnych dokumentów. Z kolei Paweł Usiądek podważa wiarygodność dziennikarki, wskazując na jej rzekomą współpracę z SB w przeszłości.
Spór ten pokazuje, jak bardzo polska scena polityczna jest podzielona, a zarzuty o powiązania z Rosją stają się coraz częstszym narzędziem w walce politycznej. Czy Kurczab-Redlich przedstawi dowody, czy też zarzuty pozostaną jedynie słowną przepychanką? Na to pytanie odpowiedź przyniesie najbliższa przyszłość.