Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych (UODO) złożył zawiadomienie do prokuratury po ujawnieniu poufnych danych osobowych m.in. prokurator Ewy Wrzosek, europosła Mariusza Kamińskiego, posła Marka Jakubiaka oraz matki byłego ministra Adama Bodnara. Sprawa dotyczy nielegalnego przetwarzania informacji, co może prowadzić do poważnych nadużyć.
POLECAMY: Wrzosek składa zawiadomienie do Prokuratury Krajowej w związku z ujawnienia jej danych osobowych
Nielegalne udostępnienie danych – co wiemy?
Zawiadomienie Prezesa UODO trafiło do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa polegającego na nieuprawnionym przetwarzaniu danych osobowych. Informacje zostały opublikowane na platformie X (dawny Twitter) przez profile o nazwach @DorotaKania2, @Jan_Pinski oraz @KoneserUS17.
Wśród ujawnionych danych znalazły się m.in.:
- imiona i nazwiska panieńskie,
- daty urodzenia,
- numery PESEL,
- adresy zamieszkania,
- stan cywilny,
- obywatelstwo,
- wykształcenie,
- przynależność do organizacji politycznych,
- imiona rodziców,
- numery dowodów osobistych,
- znaki szczególne,
- miejsca zameldowania,
- dane o współmałżonkach.
Dane osób publicznych – co jest chronione?
Prezes UODO przypomina, że choć osoby pełniące funkcje publiczne podlegają ograniczonej jawności danych, dotyczy to wyłącznie imienia i nazwiska. Pozostałe informacje, takie jak PESEL, adres czy dane rodzinne, pozostają chronione i ich upublicznienie stanowi naruszenie prawa.
„Kto przetwarza dane osobowe, choć ich przetwarzanie nie jest dopuszczalne albo do ich przetwarzania nie jest uprawniony, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch” – art. 107 ust. 1 ustawy o ochronie danych osobowych.
Ryzyko kradzieży tożsamości i zagrożenie bezpieczeństwa
UODO podkreśla, że ujawnienie takich danych może prowadzić do:
- kradzieży tożsamości,
- strat finansowych,
- naruszenia dobrego imienia,
- utraty poufności,
- zagrożenia bezpieczeństwa osobistego.
„Dostęp do tych danych przez osoby nieupoważnione może rodzić ryzyko np. kradzieży lub sfałszowania tożsamości, straty finansowe, naruszenia dobrego imienia lub utraty poufności danych osobowych” – czytamy w komunikacie UODO.
W przypadku osób publicznych ujawnienie danych zwiększa też ryzyko aktów przemocy, co może zagrozić nie tylko im, ale także ich rodzinom.
Dlaczego ta sprawa jest wyjątkowo groźna?
Prezes UODO wskazuje, że skala naruszenia jest bezprecedensowa, a działania sprawców szkodliwe społecznie.
„Jest to działanie nie tylko w sposób bezprecedensowy naruszające prywatność takich osób, ale przede wszystkim rodzące ryzyko naruszenia elementarnych interesów życiowych ich oraz ich rodzin, jak chociażby możliwe akty przemocy i agresji wymierzone w życie i zdrowie” – podkreśla UODO.
Co dalej? Prokuratura wszczęła śledztwo
Sprawa trafiła już do prokuratury, która zbada, kto stoi za wyciekiem danych i czy doszło do złamania prawa. W przypadku udowodnienia winy sprawcom grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub nawet do dwóch lat więzienia.
Podsumowanie
Incydent pokazuje, jak wrażliwe są dane osobowe i jakie konsekwencje może mieć ich nieuprawnione udostępnienie. UODO apeluje o ostrożność w przetwarzaniu informacji i przypomina, że nawet osoby publiczne mają prawo do ochrony prywatności.