Narodowy Bank Polski działający na zlecenie reżimu Kaczyńskiego stworzył i opublikował propagandowy spot, w którym próbuje przekonać, że inflacja w Polsce dobiega końca. Internauci jednak nieco ironicznie podchodzą do tego przekazu.
POLECAMY: Glapiński powołany na Prezesa NBP z naruszeniem prawa
Nielegalny prezes NBP, Adam Glapiński – uchonorowany nagrodą „Dzban Roku 2022” – regularnie wydaje się przekonywać, że to jego polityczni przeciwnicy wyrządzili mu krzywdę, wrzucając go na niewłaściwe stanowisko. Zamiast przyznać mu odpowiedzialność za stan polskiej waluty, niektórzy sugerują, że powinien prowadzić program satyryczno-rozrywkowy w siedzibie TVP na Woronicza, wprowadzając elementy stand-upu na każdej konferencji.
Nie brak też humorystycznych wydarzeń, takich jak rozwieszanie absurdalnych banerów na budynku NBP. Przypominamy, że banery te wykonane są na plandekach, przy których produkcji powstaje ślad węglowy jednak dla propagandy Kaczyńskiego, nie jest to aż tak istotne, bo przecież za to zapłacą Polacy, a nie ci specjaliści od propagandy z Nowogrodzkiej.
POLECAMY: GUS podał najnowsze dane o bezrobociu. Odnotowano minimalny wzrost
NBP filmy kręci
Teraz dochodzi do tego, że bank produkuje komediowe filmy zwane w żargonie pisowskiej propagandy spotami. W najnowszym spocie NBP, staruszek wchodzi do sklepu i kupuje masło, mąkę oraz cukier. Radośnie płaci 20-złotowym banknotem, a kasjerka wydaje mu resztę w postaci jakichś drobnych.
POLECAMY: Kolejne złe wieści z kluczowego sektora polskiej gospodarki
– Zauważyłem, że znowu zostało mi więcej! – mówi nasz zadowolony bohater. – Ceny już nie rosną, a niektóre produkty są nawet tańsze, niż kilka miesięcy temu – dodaje usatysfakcjonowany. Wtedy odzywa się głos lektora z offu.
– Ma pan rację. Ceny nie rosną już od pięciu miesięcy, mimo trwającej wojny i negatywnych wpływów zza granicy – przekonuje narrator, a naszym oczom ukazuje się odpowiedni wykres. Potem ciach, cięcie i pojawia się prawdziwy bohater – niczym Alfred Hitchcock, także Adam Glapiński pojawił się w swoim filmie.
– Mamy ogromny sukces. Ogromną radość. Skończyliśmy z grozą inflacji – informuje szef Banku. Nic tylko odetchnąć z ulgą! A że na naszych paragonach nie widać tych zmian? To już nasz problem, przecież popularny „Glapa” i NBP mówią wyraźnie, że „groza inflacji” się skończyła. Może trzeba poszukać sklepu, w którym robi zakupy bohater filmiku?
Film szybko trafił do mediów społecznościowych, gdzie został brutalnie wyśmiany. „Oscara to oni nie dostaną”, „Ile zapłacili panu staruszkowi?”, „Pollywood… Albo Glapywood się szykuje”, „To jest prawdziwe kino patriotyczne”, „Ale na chleb już nie stykło”, „Najśmieszniejsze, że za te trzy artykuły zapłacilibyśmy ok. 5 złotych w czasach, gdy rządziła PO” – czytamy w komentarzach. Czekamy na kolejne filmy z serii „Glapywood”. Pewne jest jedno – jest przy nich więcej śmiechu, niż przy „Studio Yayo”.