Prof. Mariusz Bidziński, ekspert w dziedzinie konstytucji i wykładowca na Uniwersytecie SWPS w Warszawie, przewiduje, że PiS przekaże władzę do połowy grudnia. Jakie będą kroki partii PiS teraz? Partia, która wygrała wybory, jest teraz w trudnej sytuacji rządzenia i będzie musiała przekazać władzę koalicji skupionej wokół KO, Lewicy i Polski 2050. W jaki sposób to się stanie?
POLECAMY: Kto i na jakich zasadach może złożyć protest wyborczy
Prezydent RP, Andrzej Duda, może obecnie zwołać pierwsze posiedzenie nowego Sejmu i Senatu w ciągu 30 dni od daty wyborów, jednak nie później niż do 15 listopada.
– Na pierwszym posiedzeniu prezydent desygnuje nowego prezesa rady ministrów, czyli premiera nowego rządu. Ten desygnowany premier, według dotychczasowych zapowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy, będzie z partii, która wygrała wybory, czyli z PiS. Zwyczaj jest jednak taki, że premierem zostaje kandydat z opcji politycznej mogącej stworzyć rząd – tłumaczy prof. Mariusz Bidziński, konstytucjonalista z SWPS.
Nowy premier ma następnie 14 dni na skompletowanie swojego rządu i zdobycie aprobaty Sejmu, uzyskując bezwzględną większość głosów, co oznacza wsparcie co najmniej 231 posłów.
Jednak istnieje pewien problem, ponieważ prezydent może wyznaczyć kandydata na premiera z ramienia partii PiS, która wygrała wybory, dając jej okazję do poszukiwania sojuszników. Ten proces może trwać aż do końca listopada, choć w obliczu oficjalnego braku chęci innych partii do koalicji z PiS, długotrwałe oczekiwanie wydaje się pozbawione sensu. Niemniej jednak, procedury te są zgodne z prawem.
Co dalej?
W przypadku braku poparcia dla nowego premiera w głosowaniu nad wotum zaufania, Sejm będzie musiał wybrać premiera oraz zatwierdzić skład jego Rady Ministrów, co wymaga uzyskania bezwzględnej większości głosów.
– Prezydent ma wtedy obowiązek powołać nowego szefa rządu – kontynuuje prof. Bidziński. – Mówi o tym artykuł 154 ustęp 3 Konstytucji RP. Jest tam wskazane, że prezydent powołuje prezesa rady ministrów. Nie, że „może powołać” czy że „ma prawo powołać”. Powołuje. Gdyby tego nie zrobił, grozi mu Trybunał Stanu.
W przypadku, gdy Sejm nie będzie w stanie wybrać premiera, to prezydent znów przejmuje inicjatywę. W takiej sytuacji, Prezydent Duda samodzielnie wyznacza swojego kandydata na premiera i tworzy tzw. rząd techniczny. Aby ten rząd został zatwierdzony, wystarczy zwykła większość głosów w obecności co najmniej połowy posłów.
– Jeśli i to się nie uda, będą przedterminowe wybory – dodaje prof. Bidziński.
Innymi słowy, najpewniej jeszcze w tym roku obecna opozycja powoła swój gabinet.
Unieważnienie wyborów?
Czy jednak Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego mogą alternatywnie unieważnić wybory?
– Sędziowie Sądu Najwyższego rozstrzygają protesty wyborcze i stwierdzają ważność wyborów. Aby stwierdzić nieważność wyborów, musiałoby dojść do zafałszowań na dużą skalę, np. masowego fałszowania kart wyborczych. Musiano by wykazać, że w jakimś obwodzie oddano 300 tysięcy głosów, z czego większość była nieważna czy sfałszowana. W każdej komisji byli obserwatorzy społeczni, więc nie sądzę, że do tego doszło – powiedział „Faktowi prof. Bidziński.
Co się wydarzy?
Według profesora Bidzińskiego, najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest jednak oddanie władzy przez PiS. Niemniej jednak, istnieje pewna szansa na krótką telenowelę z próbą utrzymania władzy przez PiS i ewentualne utworzenie rządu koalicyjnego, być może z udziałem partii takich jak PSL i Konfederacja. Jednakże jest mało prawdopodobne, że ten scenariusz zostanie zrealizowany.