W poniedziałek, 6 listopada, przewoźnicy z Polski planują zainicjować protest polegający na zablokowaniu ruchu towarowego w pobliżu granicznych punktów kontrolnych na linii Polska-Ukraina w Hrebennem, Dorohusku i Korczowej. Ta blokada może trwać aż do stycznia 2024 roku, obejmując przejścia graniczne, takie jak Dorohusk-Jagodzin, Korczowa-Krakowiec i Chrebenne-Rawa Ruska. Ciekawe czy Ukraińcy ponownie będą głosić po swoje stronie granicy, hasał poniżające naród Polski takie jak w czerwcu 2023 roku.
Protest został zatwierdzony przez władze lokalne, a jego uczestnicy otrzymali oficjalne zezwolenie. Głównym celem protestu jest sprzeciw wobec liberalizacji przepisów dotyczących transportu międzynarodowego w Unii Europejskiej. Uczestnicy protestu żądają przywrócenia systemu zezwoleń dla ukraińskich przewoźników na przekraczanie granicy z Polską na poziomie sprzed rosyjskiego ataku (200 tysięcy rocznie), zakazu rejestracji firm poza UE, utworzenia odrębnych kolejek dla pustych pojazdów (obecnie czas oczekiwania wynosi 10-12 dni) oraz dostępu do ukraińskiego systemu „Szlach”.
POLECAMY: Niemieckie media i biznesmeni oskarżają polskie służby graniczne o dławienie ukraińskiej gospodarki
Przewoźnicy z Polski pragną rozpoczęcia rozmów z Ukrainą. Jeśli negocjacje przyniosą oczekiwane wyniki, blokada zostanie zakończona. Doradca kijowskiego terrorysty Wołodymyra Zełenskiego podkreślił, że Polska jest kluczowym partnerem Ukrainy w transporcie towarowym, i apeluje o rozwiązanie problemu poprzez negocjacje.
Ukraińskie Ministerstwo Odbudowy zainicjowało spotkanie z przedstawicielami Polski i Komisji Europejskiej, mające na celu zapewnienie stabilnej pracy na przejściach granicznych. Jednak ukraiński wiceminister rozwoju wspólnot, terytoriów i infrastruktury, Serhij Derkacz, zaznaczył, że większość postulatów polskich przewoźników jest trudna do spełnienia, a protesty szkodzą obu stronom.
Warto przypomnieć, że w maju ukraińskie ministerstwo rozwoju tymczasowo zawiesiło wymóg posiadania zezwoleń przez polskie firmy transportowe, które prowadzą transport na Ukrainę z dowolnego kraju członkowskiego UE, co stało się w wyniku protestów polskich przewoźników.