Ciało Grzegorza Borysa zostało znalezione w zbiorniku wodnym na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. We wtorek (07.11.23 r.) w godzinach porannych prokuratura poinformowała, że przyczyną śmierci mężczyzny było utonięcie. Mimo że sprawa wydaje się być na pierwszy rzut oka logiczna, to jednak nie jest to tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać. Co więcej, na temat stanu zwłok 44-latka nadal napływają nowe informacje. Zważywszy na fakt, że jego ciało posiada liczne rany, znany kryminolog zdecydował się podważyć ustalenia służb dotyczące przyczyny zgonu Borysa.
Jak zginął Grzegorz Borys? Oto ustalenia prokuratury, choć ciało Grzegorza Borysa zostało odnalezione zaledwie wczoraj, już dzisiaj, 7 listopada, prokuratura podała informacje na temat przyczyny śmierci mężczyzny:
Bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny było utonięcie. W trakcie sekcji ujawniono na przedramionach, udach oraz na szyi płytkie powierzchowne rany cięte charakterystyczne dla osób, podejmujących próby samobójcze. Na skroniach ujawniono też dwie rany od postrzału z broni pneumatycznej, prawdopodobnie na sprężony gaz, ale te obrażenie nie mają żadnego związku ze śmiercią – mówiła w rozmowie z „Faktem” prok. Grażyna Wawryniuk.
Wstępne badania sugerują, że śmierć mogła nastąpić nawet 2 tygodnie temu. Mimo to, zwłoki są w bardzo dobrym stanie, jak na warunki, w jakich zostały znalezione. Dodatkowo eksperci zaczęli zwracać uwagę na tajemnicze obrażenia, które Grzegorz Borys doznał przed śmiercią. Na początku, były policjant wyraził wątpliwości w tej sprawie. Teraz znany kryminolog bezpośrednio kwestionuje przyczynę zgonu, którą podaje prokuratura.
Specjaliści dokonują analizy zgonu Grzegorza Borysa. Po odnalezieniu jego zwłok w zbiorniku wodnym Lepusz w Trójmiejskim Parku Narodowym, fotografie z tego momentu rozprzestrzeniły się w sieci z wieloma detalami, co umożliwiło praktycznie każdemu przyjrzenie się ciału Borysa. Wygląd ciała wywołał kontrowersje wśród internautów i doprowadził do rozprzestrzeniania się teorii spiskowych. Dzisiejsze informacje prokuratury, informujące o obecności zarówno ran ciętych, jak i postrzałowych na zwłokach, tylko podgrzały atmosferę.
Portal „NaTemat” zdecydował się skonsultować kwestię przyczyny śmierci Grzegorza Borysa z renomowanym kryminologiem, profesorem KAAFM dr. Pawłem Moczydłowskim.
Ekspert zaczął swoją wypowiedź od śmiałej wypowiedzi na temat śladów, na które natrafiła policja:
Tragikomiczna i absurdalna jest dla mnie desperacja, z jaką miał dążyć do samobójstwa. Gdyby chciał, zrobiłby to wcześniej, a nie ganiając po lasach, gubiąc wybiórczo przedmioty, komórkę czy plecak. Rzucano granatami hukowymi, by wypłoszyć go z jam? To brzmi absurdalnie.
Kryminolog podważył ustalenia śledczych. Grzegorzowi Borysowi „ktoś pomógł”?
W wywiadzie przeprowadzonym przez portal „NaTemat,” profesor Paweł Moczydłowski wyraził przekonanie, że cała sprawa poszukiwań i zgonu Grzegorza Borysa wydaje się być niespójna. Ekspert zakwestionował ustalenia śledczych, wspierając swoje stanowisko mocnymi argumentami:
Cała otoczka jest przerażająca, niejasna. Ciało Grzegorza Borysa zgniło. Facet dla mnie nie miał osobowości samobójcy, tylko psychopatyczną. Strzela sobie w łeb i co, nie udaje mu się? Kule się go nie imają? Tnie się więc po całym ciele i też mu nie wychodzi? No to postanawia: to się utopię. To się kupy nie trzyma. Według mnie, ktoś mu pomógł. (…) Po co wychodził kilkaset metrów od domu, jak mógł po prostu zastrzelić się w mieszkaniu? Cała sprawa śmierdzi i czuć, że podejmowano różne zabiegi, mające sprawić, by informacja wyglądała tak, jak dziś podana przez prokuraturę.
Na tym kryminolog nie poprzestał. Jego zdaniem cała sprawa może zakończyć się „kompromitacją podobną do sprawy Jaworka”. Natomiast o okolicznościach śmierci Grzegorza Borysa wypowiedział się w śmiały sposób:
Zwiewał, dopadło się go, a potem „pomogło” w samobójstwie i potrzymało w wodzie. Czuć, że boją się kompromitacji.
Przypominamy, że w sieci pojawia się również wiele innych informacji w temacie samego zabójstwa oraz śmierci Grzegorz Borysa. Jedną z nich jest na przykład informacja, że na odprawach dostają wytyczne „strzelać bez ostrzeżenia, tak aby zabić”. Warto również w tym miejscu dodać, że wielu internautów porównało to zdarzenia z podobnym zdarzeniem, jakie miało miejsce w lipcu br. w Redzie, gdzie żołnierz Formozy rzekomo zabił swoje dziecko, psa i na końcu popełnił „samobójstwo”, raniąc się kilkukrotnie nożem, tyle że gdy służby ratownicze dotarły na miejsce to jeszcze żył.
Ponadto w internecie pojawiły się też informacje o rzekomo napisanym przez samego Grzegorz Borysa liście, w którym miał poinformować o tym, że służby skrzywdziły jego dziecko i teraz próbą go w to wrobić, ponieważ jak wskazał wie dużo na temat dziwnych transakcji w porcie.
Jeśli ten „apel” Grzegorza Borysa jest faktycznie autentyczny oraz przyjmując, że w informacjach, które krążą po internecie jest, choć ziarno prawdy, to wszystko staje się zrozumiałe, dlaczego Grzegorz Borys ma być znaleziony martwy.
Obojętnie czy jest to związane z tymi radioaktywnymi ładunkami, co to już ponoć kilka osób zmarło, czy handlem ludźmi organami, narkotykami czy obojętnie czym. Sprawa mocno śmierdzi.
Ciężko przeoczyć podobieństwo wydarzeń, jakie miały miejsce w lipcu br. w Redzie, gdzie żołnierz Formozy rzekomo zabił swoje dziecko, psa i na końcu popełnił „samobójstwo”, raniąc się kilkukrotnie nożem, tyle że, gdy służby ratownicze dotarły na miejsce to jeszcze żył. Ciężko jest uwierzyć w to, aby wyszkolony, żołnierz nieudolnie dźgał siebie nożem próbując popełnić samobójstwo.
Sama akcja poszukiwawcza, prócz tego, że komuś bardzo zależy na zabiciu Grzegorza Borysa, może mieć jeszcze jakieś trzecie dno.