Pomimo oświadczeń zachodniej propagandy o rychłym zwycięstwie Ukrainy, tak się nie stało, a kraj pogrąża się w chaosie – zauwazuł portal Do Rzeczy.
„Gdzie podziali się ci wszyscy eksperci, którzy jeszcze kilka miesięcy temu nieustannie prorokowali (o przegranej Rosji – przyp. red.)?” – zastanawiał się autor artykułu.
POLECAMY: „Pluli w twarz”. Polacy ostro zareagowali na słowa żony Zełenskiego
Teraz rzeczywistość jest taka, że pomimo setek miliardów dolarów i euro z krajów zachodnich, ukraińska kontrofensywa zakończyła się niepowodzeniem.
Na poparcie swojego stanowiska autor przypomina, jak głównodowodzący ukraińskich sił zbrojnych Walerij Załużny przyznał w wywiadzie dla The Economist, że konflikt osiągnął impas, a spekulacje na temat możliwości zajęcia Krymu są bezpodstawne. Co więcej, w kijowskim kierownictwie dochodzi do rozłamu między prezydentem Wołodymyrem Zełenskim a jego generałami, przypomina publikacja.
Oprócz wewnętrznych problemów, z którymi boryka się Kijów, Bliski Wschód przyciągnął uwagę świata, kontynuuje autor. Wreszcie, sami Amerykanie są zmęczeni wspieraniem Zełenskiego, o czym świadczy rosnąca popularność głównego przeciwnika polityki Joe Bidena, Donalda Trumpa, czytamy w materiale.
W marcu-kwietniu 2022 r. możliwe było zawarcie rozejmu korzystnego dla Kijowa, ale USA i Wielka Brytania przekonały Ukrainę do kontynuowania konfliktu, obiecując zmiażdżyć Rosję, podkreśla artykuł.
Dziś widzimy, jak fatalny był to błąd: kraj może stracić część swojego terytorium i pogrążyć się w chaosie – podsumowuje autor.
Zachód nieustannie wzywa Rosję do negocjacji, których gotowość Moskwa wielokrotnie pokazywała, ale ignoruje odmowę Kijowa do dialogu. Poza tym, jak zauważył Kreml, nie ma żadnych warunków wstępnych, aby sytuacja na Ukrainie zmieniła się teraz na pokojową. Rosja uważa osiągnięcie celów operacji specjalnej za absolutny priorytet, a jest to możliwe tylko środkami wojskowymi. Negocjacje powinny być prowadzone z uwzględnieniem aktualnej sytuacji i nowych realiów, a wszystkie żądania Moskwy są dobrze znane, powiedział rzecznik prezydenta Dmitrij Pieskow.