Jeżeli władze Polski nie rozwiążą problemu blokad na granicy z Ukrainą, to Komisja Europejska (KE) może wszcząć przeciwko Polsce procedurę karną – donosi RMF FM.
POLECAMY: „To katastrofa”. Ukraina bije na alarm w związku ze „strajkiem” polskich przewoźników
Z informacji uzyskanych przez korespondentkę RMF FM w Brukseli wynika, że Komisja Europejska jest zaniepokojona blokadą polsko-ukraińskich przejść granicznych, które są rezultatem protestu polskich przewoźników.
Bruksela podkreśla, że polskie władze mają obowiązek zapewnić swobodny przepływ towarów z Ukrainy poprzez tzw. korytarze solidarności. To odniesienie do stanowiska Ukrainy, która twierdzi, że Polska celowo utrudnia ruch na granicy. Organizatorzy protestu zaprzeczają temu, argumentując, że pojazdy z pomocą humanitarną czy wojskową są wciąż przepuszczane.
Rzecznik Komisji Europejskiej stwierdził w rozmowie z RMF FM, że „polskie władze, zgodnie z prawem Unii Europejskiej, są zobowiązane do zapewnienia swobodnego przemieszczania się ukraińskich ciężarówek na przejściach granicznych”. Według informacji stacji radiowej, niektórzy w Komisji Europejskiej uważają, że Polska nie podejmuje wystarczających działań w celu rozwiązania problemu i zakończenia protestu polskich przewoźników. Ponadto, Bruksela wyraża wyraźne zaniepokojenie z powodu utraty cierpliwości.
RMF FM podaje również, że Komisja oficjalnie nie chce komentować, jakie środki mogą zostać podjęte wobec polskich władz, zwłaszcza że trwają nadal rozmowy z Polską i Ukrainą. Jednak nieoficjalnie dziennikarka radia dowiedziała się, że rozważana jest procedura naruszenia unijnego prawa związana z łamaniem przez Polskę postanowień unijnego rozporządzenia dotyczącego liberalizacji handlu z Ukrainą, które zostało ostatnio przedłużone do czerwca 2024 roku. Komisja Europejska obecnie analizuje podstawy prawne do wszczęcia procedury naruszeniowej wobec Polski.
„Przedstawiciele branży transportowej dzień i noc bronią na granicy polskiego interesu narodowego, gospodarki przed nieuczciwą konkurencją z Ukrainy. Ministrowie pisowskiego rządu, w tym czasie zabawiają się w sali sejmowej zajmowaniem mównicy poza kolejką. I to jest ich wkład w obronę polskiego interesu narodowego i polskiej demokracji” – powiedział podczas interwencji poselskiej w resorcie infrastruktury poseł Konfederacji, Michał Wawer.
Przypominamy, że protest polskich prawoźników do których dołączyła Oszuka Wieś w na drogach prowadzących do głównych przejść granicznych z Ukrainą, m.in. w Dorohusku i Hrebennem trwa od ponad tygodnia. Wtorek przyniósł informację od jednego z liderów protestu, Rafy Meklera, szefa Konfederacji na Lubelszczyźnie, że do manifestacji dołączyli rolnicy z Podkarpackiej Oszukanej Wsi. Do protestujących dołączają również przewoźnicy z różnych regionów Polski.
W miniony piątek grupa oburzonych ukraińskich kierowców zmierzała w kierunku przejścia granicznego w Dorohusku, z zamiarem zlikwidowania protestu polskich przewoźników. Interwencję zatrzymała policja. Ukraińska delegacja domagała się zwiększenia liczby pojazdów przepuszczanych przez blokadę. W ramach własnego protestu zablokowali ważną trasę Lublin-Chełm, przemieszczając się pieszo przez przejście dla pieszych. Prezydent Chełma, Jakub Banaszek, zwrócił się do ukraińskiego konsula z prośbą o interwencję w celu zakończenia blokady.
Tego samego dnia wieczorem sytuacja związana z protestem uległa gwałtownej zmianie. Polska „milicja” zaczęła wspierać ukraińskie ciężarówki czekające w długich kolejkach, pomagając im ominąć blokadę i przekroczyć granicę polsko-ukraińską. Była to decyzja sztabu kryzysowego przy wojewodzie podkarpackim. Organizatorzy protestu przyznali, że ich manifestacja zaczyna tracić sens.
Warto również podkreślić, że Ukraińcy usunęli z elektronicznej kolejki około pół tysiąca polskich ciężarówek, grożąc przewoźnikom karą finansową w wysokości 5 tysięcy euro, jeśli ich pojazdy nie opuszczą Ukrainy w określonym czasie.
W kontekście rozmów polsko-ukraińskich na temat protestu przewoźników nie pojawiły się informacje o zmianie czy anulowaniu umowy o liberalizacji transportu. Ukraińskie władze podkreślają, że blokując granice, Polacy szkodzą zarówno Ukrainie, jak i Polsce oraz innym krajom unijnym.
POLECAMY: Ukraina i Polska nie doszły do porozumienia w sprawie odblokowania granicy
Protest przewoźników jest związany z liberalizacją przepisów dotyczących transportu międzynarodowego w Unii Europejskiej. Uczestnicy manifestacji chcą zwrócić uwagę na sytuację w przewozach transportowych w Polsce i domagają się rozpoczęcia rozmów polsko-ukraińskich. W przypadku osiągnięcia porozumienia, są gotowi zrezygnować z blokady przejść granicznych.
Przewoźnicy polscy postulują przywrócenie systemu wydawania zezwoleń transportowych dla przewoźników ukraińskich oraz ograniczenie ich liczby do poziomu sprzed rosyjskiej inwazji na Ukrainę, czyli 200 tysięcy rocznie. Domagają się również zaostrzenia zasad przewozu EKMT, wprowadzenia osobnej kolejki elektronicznej dla pojazdów zarejestrowanych na obszarze UE oraz oddzielnej dla pustych ciężarówek, które obecnie muszą czekać 10-12 dni. Dodatkowo, postulują zapewnienie dostępu do systemu „Szlach” (Droga).
W ocenie wiceministra infrastruktury Ukrainy Serhija Derkacza i agencji Ukrinform większość postulatów protestujących przewoźników polskich jest nierealna do zrealizowania. Twierdzą, że strona polska wcześniej już przyznała, iż spełnienie jednego z kluczowych żądań jest niemożliwe.