Łukasz Krupski, były pracownik Tesli, pracujący jako technik serwisowy w norweskiej fabryce w Drammen, doświadczył kontrowersji po zgłoszeniu potencjalnych problemów w firmie. Mimo że zyskał uznanie Elona Muska za gaszenie pożaru ładowarki, jego sytuacja w przedsiębiorstwie szybko się pogorszyła.
Krupski, który przekazał informacje mediom i organom śledczym po zwolnieniu, twierdzi, że jego doniesienia dotyczyły m.in. wypadków spowodowanych przez półautonomiczne samochody Tesli. Podkreślał również niedociągnięcia w fabryce, takie jak brak gaśnic, narzędzi, ubrań i szkoleń dla pracowników.
POLECAMY: A taki był ekologiczny. Elektryczna Tesla stanęła w płomieniach na A1 w stronę Gdańska
Po zwolnieniu, Krupski został zaszczuty przez przełożonych i zastraszany, a po sześciu tygodniach zdecydowano o jego zwolnieniu z powodu „negatywnego wpływu na środowisko pracy” i „nadgorliwości”. Niezadowolony z tej decyzji, postanowił ujawnić tajne dane o firmie.
Obie strony – Tesla i Krupski – najprawdopodobniej zmierzą się w sądzie. Tesla planuje pozwać Krupskiego za kradzież i ujawnianie poufnych danych firmy, natomiast Krupski zamierza skierować pozew przeciwko Tesli, twierdząc, że firma jest odpowiedzialna za jego stan psychiczny, który przejawia się w depresji, stanach lękowych i bezsenności. Sprawa zapowiada się na wzajemne oskarżenia i starcie prawne między byłym pracownikiem a gigantem motoryzacyjnym Elona Muska.