W Holandii, coraz więcej miast podejmuje śmiałe kroki w kierunku ograniczenia reklam dotyczących mięsa. To zaczęło się w Haarlemie, mieście leżącym niedaleko Amsterdamu, a następnie ten trend rozprzestrzenił się na Bloemendaal. Teraz dołącza do nich także Utrecht, gdzie rada miejska podjęła podobną decyzję. Wszystkie te miasta planują wprowadzić zakaz na początku nadchodzącego roku.
Haarlem był pionierem w tej inicjatywie. W 2022 roku tamtejsi radni podjęli decyzję o zakazie reklam mięsa, ale wejście tych przepisów w życie planowane jest dopiero na styczeń 2024 roku. To wywołało zainteresowanie mediów zagranicznych, które określiły tę inicjatywę jako „ewenement na skalę światową”. Żadne miasto dotąd nie podejmowało podobnych działań na taką skalę, co czyni Haarlem prekursorem w tej kwestii.
Zakazać nie tylko mięsa
Władze Bloemendaal, malowniczej nadmorskiej miejscowości w północnej Holandii, postanowiły podjąć jeszcze bardziej odważne kroki w kierunku ekologicznego podejścia. Pod koniec października tamtejszy samorząd ogłosił zakaz umieszczania reklam nie tylko dotyczących mięsa, lecz także nabiału oraz produktów wykorzystujących paliwa kopalne jako swoje źródło energii. Od początku 2024 roku na billboardach w tamtej okolicy nie zobaczymy reklam nie tylko serów i mięsa, lecz również promujących linie lotnicze czy samochody.
Natomiast w listopadzie podobną decyzję podjął Utrecht. Zakazy reklam w tym przypadku zostaną wprowadzone po wygaśnięciu obecnych umów z firmami reklamowymi, a dotkną one wyłącznie przystanki i miejsca reklamowe będące własnością samorządu, które ich liczy około 850. Wcześniej Utrecht już zakazał reklam dotyczących paliw kopalnych, takich jak stacje benzynowe, samochody czy linie lotnicze.
Te decyzje stanowią kolejny krok w zmierzaniu ku bardziej zrównoważonemu społeczeństwu. Przedstawiciele samorządów Bloemendaal i Utrecht wyraźnie kierują swoje działania w stronę redukcji promocji produktów uznanych za szkodliwe dla środowiska, zachęcając jednocześnie do większej świadomości ekologicznej społeczeństwa. Takie podejście wyraża ich determinację w walce z negatywnymi skutkami konsumpcji, zwłaszcza tych związanych z emisją gazów cieplarnianych.
Chodzi przede wszystkim o klimat
Holenderscy urzędnicy lokalni zasadniczo tłumaczyli swoje decyzje poprzez konieczność walki ze zmianami klimatycznymi. Ziggy Klazes, członek Partii Zielonych (GroenLinks) z Haarlemu, wyjaśnił, że głównym argumentem jest szkodliwość produkcji mięsa dla klimatu. Mówił, że nie chcą ingerować w preferencje kulinarne ludzi, ale kryzys klimatyczny wymaga podejmowania działań. Stąd decyzja, by nie zachęcać do produktów, które stanowią jedną z głównych przyczyn tego kryzysu.
Badania ONZ wskazują, że hodowla zwierząt odpowiada za 14,5% emisji gazów cieplarnianych generowanych przez człowieka. Ta liczba jest zgodna z wcześniejszymi szacunkami FAO z 2006 roku. Organizacja ta informuje, że około 65% emisji z sektora hodowlanego pochodzi od bydła, które jest hodowane zarówno na mięso i mleko, jak i na produkty pozanawowe, takie jak obornik czy siła pociągowa.
Interesujące są także najnowsze dane projektu unijnego Smart Protein, które ujawniają, że ponad połowa Europejczyków ograniczyła spożycie mięsa. Projekt ten koncentruje się na opracowywaniu białek roślinnych jako substytutów dla zwierzęcych. Wyniki badań pokazują, że główną barierą dla zwiększenia spożycia produktów roślinnych jest ich cena. Respondenci także zaznaczają, że alternatywy wciąż nie dorównują smakowi mięsa, co stanowi kolejną przeszkodę w zmianie nawyków żywieniowych.