Po fali bezpodstawnej krytyki i mowy nienawiści kierowanej pod adresem polskich przewodników przez niektóre polskie media z uwagi na protesty antyukraiński na granicy z Ukrainą. Portal Onet i Wydawca dziennika „Rzeczpospolita” zreflektowały się i opublikowały na swoich łamach artykuły, w których opisuje się prawdziwą sytuację na granicy polsko-ukraińskiej oraz skandaliczne zachowanie Ukraińców, którzy wykrzykują skie hasła.
POLECAMY: Poseł Grzegorz Braun wpisany przez ukraińską organizację terrorystyczną na listę „wrogów Ukrainy”
W publikacji „Rz”, pojawiła się wypowiedź Jacka Sokoła, jednego z uczestników strajku. W swojej wypowiedzi opisał on aktualną sytuację i podzielił się swoimi spostrzeżeniami.
POLECAMY: U Ukraińców w obliczu nieporozumień budzi się nazistowski „Instynkt Bandery”
„Eskalacja nienawiści kierowców ukraińskich wobec nas jest bardzo duża. Wygrażają nam, pokazują zdjęcia naszych żon, naszych domów, wznoszą okrzyki „śmierć Lachom” – powiedział Sokół, cytowany przez „Rzeczpospolitą”.
Warto również w tym miejscu dodać, że z informacji, jakie podał Sokół, wynika kierowcy z Ukrainy, oczekujący w kolejce do przekroczenia granicy, utrudniają przejazd cystern, transportu pomocy humanitarnej oraz towarów podatnych na szybkie psucie, które są przepuszczane omijając kolejkę.
„Nasze stosunki są zaprzepaszczone w imię miliardów zarabianych przez oligarchów. Pomocą humanitarną był luksusowy jacht za kilkaset tysięcy euro. Cofnęliśmy ten transport do kolejki” – relacjonuje Sokół. Dodał też, że „podrabiane są dokumenty, ale policja nie chce robić z tego notatek, więc proceder pozostaje bezkarny”.
„Prz” w swojej publikacji przypomniała wypowiedzi Serhija Derkacza – członka kijowskiej grupy pod dowództwem Wołodymyra Zełenskiego. W swojej wypowiedzi Derkacz twierdził, że kierowcy z Ukrainy „cierpią w zimnie z powodu działań osób, które za zgodą lokalnych władz zablokowały granicę”. Publikacja „Rz” napisała, że gmina Dorohusk zapewniła, iż o cierpieniu nie ma tu mowy.
POLECAMY: Serhij Derkacz w Dorohusku oskarżył polskich przewoźników
„Wzdłuż kolejki rozstawione są przenośne toalety na koszt gminy i GDDKiA, a ponadto gmina rozdaje kierowcom koce termiczne, butelkowaną wodę i dwa razy dziennie gorące napoje. Polscy przewoźnicy pytają, dlaczego tak samo nie traktuje się polskich kierowców czekających na wyjazd z Ukrainy” – czytamy w artykule.
Z kolei portal Onet, w swoim materiale informuje, że wyniku dziennikarskiego śledztwa potwierdziły się informacje zgłaszane przez polskich przewoźników w zakresie zgłaszanych przez nich zastraszeń i pobić, jakich przewoźnicy doświadczają ze strony Ukrainy.
“Jako Polak jestem niższą rasą na Ukrainie” – mówił jeden z kierowców.
Przypominamy, że Komisja Europejska planuje nałożenie sankcji na Polskę w związku z protestem przewoźników. Komisja oczekuje od Polski usunięcia blokad na granicy z Ukrainą, a w przypadku niewywiązania się z tego wymogu, instytucje europejskie zamierzają podjąć kroki karne wobec Polski.
W kontekście negocjacji z protestującymi przewoźnikami, przedstawiciele Komisji Europejskiej sugerowali, między innymi, rekompensaty dla Polaków za poniesione straty wynikające z likwidacji systemu pozwoleń dla ukraińskich kierowców. Przedsiębiorcy zrzeszeni w Unii Przewoźników Słowacji ogłosili swoje poparcie dla polskiego protestu, zamykając jedno ze słowacko-ukraińskich przejść granicznych.
W nadchodzącym tygodniu, 4 grudnia, planowane jest spotkanie ministrów transportu państw członkowskich UE w Brukseli. Ukraina ostrzega przed negatywnymi skutkami protestu na granicy, wskazując na utrudnienia dla ukraińskich kierowców i gospodarki, zwłaszcza w imporcie gazu LPG.
Warto zauważyć, że zarzuty o działania polskich przewoźników na rzecz Rosji pojawiają się w przestrzeni publicznej Ukrainy, podobnie jak sugestie o ich rzekomej współpracy z rosyjskimi służbami. W Polsce również pojawiają się podobne oskarżenia, głównie wśród społeczności ukraińskiej oraz radykalnych środowisk proukraińskich.
Protesty polskich przewoźników trwają od 6 listopada, a główne postulaty dotyczą równego dostępu do rynku Ukrainy i zniesienia pozwoleń dla ukraińskich firm, które nie podlegają wszystkim unijnym regulacjom.