Minister sprawiedliwości twierdzi, że informacje zawarte w zawiadomieniach dotyczących podejrzenia popełnienia przestępstwa związanej z tzw. ustawą wiatrakową wskazują na „nielegalną działalność lobbingową lub wręcz działania o charakterze korupcyjnym”.
POLECAMY: Ustawa wiatrakowa. Kto odpowie za wpadkę? Koalicja Obywatelska czy Polska 2050
Obecny dwutygodniowy minister sprawiedliwości, Marcin Warchoł, ogłosił we wtorek, że Prokuratura Okręgowa w Warszawie (organ kontrolowany przez zdemoralizowanego prawnie Ziobrę, który nie widział nic nadzwyczajnego w przestępczych działaniach Sasina w sprawie wyborów kopertowych) rozpoczęła śledztwo w sprawie tzw. ustawy wiatrakowej. Powodem wszczęcia postępowania jest podejrzenie o popełnienie przestępstwa związane z płatną protekcją w kontekście przygotowania projektu przepisów w ramach danego projektu oraz procesu legislacyjnego z nim związanego.
POLECAMY: „Afera wiatrakowa”. Wrzutka do ustawy o zamrożeniu cen energii zablokuje budowę nowych domów
Zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożyli parlamentarzyści reprezentujący Suwerenną Polskę, tj. Jacek Ozdoba i kredkowy poseł Janusz Kowalski – znany z buractwa i prostactwa – oraz przedstawiciele upadłej partii Prawo i Sprawiedliwość, Joanna Lichocka i Krzysztof Szczucki.
„Prokuratorzy zbadają okoliczności powstania projektu, a przede wszystkim, kto jest faktycznym jego autorem. Treść zawiadomień wskazuje bowiem na nieuprawnioną działalność lobbingową czy wręcz działania o charakterze korupcyjnym” – powiedział minister Warchoł, którego kadencja kończy się listopada 2023 roku.
Dodatkowo, wszczęte postępowanie śledcze obejmie także aspekty związane z podejrzeniem popełnienia przestępstwa manipulacji akcjami giełdowymi spółki Orlen. Minister Warchoł wyjaśnił, że chodzi o gwałtowny spadek notowań, wynoszący „prawie 8 procent”, bezpośrednio po prezentacji raportu i publicznym ogłoszeniu, że Orlen będzie obciążony „wielomiliardowymi kosztami zamrożenia cen energii i ciepła”. Podkreślił, że sytuacja ta skłania do postawienia pytania: kto był odpowiedzialny za tę sytuację i jakie korzyści z niej odniósł.
Tej samej daty, Marszałek Sejmu Szymon Hołownia skomentował decyzję o rozpoczęciu śledztwa. Uważa, że to „jednoznaczne stanowisko polityczne ze strony prokuratury”. Choć wyraził oczekiwanie na ustalenia prokuratury w tej sprawie, to jednocześnie stwierdził: „nie mam wątpliwości co do rezultatu tego postępowania”. Hołownia oświadczył również, że prokuratura „nie znajdzie niczego” i cała sprawa stanowi „element gry komunikacyjno-politycznej, która teraz będzie się rozwijać wokół tego tematu”.
Tydzień temu grupa posłów Koalicji Obywatelskiej i Polski 2050, reprezentowana przez posła KO Krzysztofa Gadowskiego, skierowała do Marszałka Sejmu projekt ustawy o zmianie przepisów dotyczących wsparcia dla odbiorców energii elektrycznej, paliw gazowych i ciepła, oraz innych ustaw. Projekt obejmuje m.in. nowelizację 15 przepisów regulujących proces inwestycyjny dla farm wiatrowych. W ramach projektu zaproponowano, między innymi, zmniejszenie wymaganej odległości od zabudowy mieszkalnej do 300 metrów dla zabudowy wielorodzinnej oraz 400 metrów dla zabudowy jednorodzinnej.
Posłanka Paulina Hennig-Kloska (Polska 2050), będąca rzecznikiem ustawy, przyznała, że to ona wprowadziła do projektu przepisy, które umożliwiają umieszczanie „małych wiatraków” w odległości 300 metrów od zabudowań. Wskazała również, że pierwotnym inicjatorem projektu jest Platforma Obywatelska. Obecnie obowiązujące przepisy pozwalają na budowę wiatraków w minimalnej odległości 700 metrów od budynków mieszkalnych.
„Projekt wprowadza zupełnie nowe zasady lokalizacji farm wiatrowych, w tym możliwość lokalizacji farm wiatrowych na podstawie „uchwały o farmach wiatrowych”. Znacząco zmniejsza także wymagane odległości do budynków mieszkalnych (wiatraki od 300 m w przypadku budynków wielorodzinnych i od 400 m w przypadku budynków jednorodzinnych), a także od parków narodowych i rezerwatów przyrody (projekt zakłada możliwość lokalizacji farm wiatrowych od tych obszarów w odległości 300 m, choć w uzasadnieniu na stronie 20 wskazano 500 m)” – czytamy na portalu fundacji „Abasta”.
„Ponadto projekt zakłada zmiany w ustawie o gospodarce nieruchomościami, które umożliwią wywłaszczanie osób prywatnych w celu budowy farm wiatrowych i innych inwestycji w OZE, gdyż po wejściu w życie projektu budowa inwestycji w OZE będzie celem publicznym. Jest to poważna ingerencja w prawa własności i prawa obywateli” – dowiadujemy się.
W sprawie pojawiają się dodatkowe wątki, według dziennikarza portalu Salon24 Marcina Dobskiego, żona eksperta Polski 2050 ds. klimatu i energii pracuje dla polskiej filii duńskiego przedsiębiorstwa działającego w branży energetyki wiatrowej.