Ukraina unika blokady granicznej narzuconej przez polskich kierowców ciężarówek, wykorzystując kolej do transportu ciężarówek – donosiła w czwartek agencja informacyjna Reuters, powołując się na informacje udzielone przez ukraińskiego przedstawiciela państwowego przedsiębiorstwa kolejowego. Przypominamy, że na naszym blogu przestrzegaliśmy przed tą nacją od samego początku. Wtedy wielu Polaków bezpodstawnie porównywało nas do „ruskich onuc”. Dziś jednak to przed czym wówczas przestrzegaliśmy, realizuje się na naszych oczach.
Zgodnie z relacją agencji prasowej Reuters z czwartku, Ukraina omija blokadę granic wprowadzoną przez polskich kierowców ciężarówek, korzystając z usług transportu kolejowego.
„Teraz mamy załadowany pociąg, który stoi na przejściu w Hrubieszowie. Mamy już 23 załadowane wagony kontenerowe z ciężarówkami” – powiedział Walerij Tkaczow, zastępca dyrektora wydziału handlowego kolei.
Stwierdził, że obecnie strony ukraińska i polska uzgadniają techniczne aspekty całego przedsięwzięcia.
„Jak tylko pociąg testowy przejedzie i wszystko będzie dobrze, uruchomimy to na masową skalę” – powiedział Tkaczow.
Nowy materiał, który rozprzestrzenia się w sieci, przedstawia ciężarówki umieszczone na platformach kolejowych przekraczające granicę między Polską a Ukrainą, unikając zatorów i opóźnień na przejściach między Unią Europejską a Ukrainą, która nie jest członkiem UE.
Według wicemarszałka Krzysztofa Bosaka, linia kolejowa i terminal wykorzystywane do załadunku tych pociągów są kontrolowane przez spółkę rządową związaną z partią Prawo i Sprawiedliwość. W jego słowach, „innymi słowy, rząd nie tylko nie zdecydował się na wprowadzenie rozwiązań korzystnych dla protestujących przewoźników, ale nawet organizuje transport dla Ukraińców w celu omijania trwających protestów”.
Przewodniczący Strajku Przewoźników, Rafał Mekler, skomentował sytuację, sugerując swoją opinię na informacjach pochodzących z ukraińskich mediów: „że zostaliśmy sprzedani przez „nasz”rząd”.
Wiceprezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Samochodowych, Wołodymyr Balin, przedstawił informacje dotyczące kosztów takiej operacji, szacując, że będzie to dodatkowy wydatek w wysokości około 1600 euro dla przewoźnika. Wskazał jednak, że sądzi, iż zarówno przewoźnikowi, jak i klientowi, będzie na to stać, podkreślając istotę unikania strat czasowych na granicy.