Ukraińska konkurencja staje się poważnym wyzwaniem dla przedsiębiorców z branży transportu drogowego, co skłania Zachodniopomorskie Stowarzyszenie Przewoźników Drogowych do zapowiedzi protestu w Szczecinie. Na 22 grudnia planowany jest masowy protest, w którym przewiduje się udział ponad stu ciężarówek, przemierzających centrum Szczecina w południe.
Stowarzyszenie jednocześnie wyraża solidarność z postulatami przewoźników protestujących na granicy z Ukrainą oraz domaga się uczciwych warunków konkurencji z przedsiębiorcami z Ukrainy, możliwych do osiągnięcia poprzez wydawanie odpowiednich zezwoleń. Prezes ZSPD, Dariusz Matulewicz, podkreśla konieczność zlikwidowania przez rząd ukraiński e-kolejki oraz przeprowadzenia skrupulatnych kontroli firm z kapitałem wschodnim.
POLECAMY: Media związane z PiS atakują polskich przewoźników blokujących granicę z Ukrainą
Matulewicz dodaje, że istotne jest wsparcie ze strony rządu w celu podniesienia konkurencyjności branży wobec firm zachodnich. Zwraca uwagę na paradoksalną sytuację, gdzie mimo nacisków ze strony władz unijnych i polskich na rozwój, branża transportowa zmagająca się z kryzysem posiada nowoczesny, lecz kosztowny tabor. Umowa transportowa między UE a Ukrainą, według niego, otwiera bramy dla konkurenta nieprzestrzegającego żadnych norm, co jest szczególnie niepokojące w obliczu obecnych trudności gospodarczych. Sytuacja ta stawia branżę transportową w poważnym kłopotliwym położeniu, co potwierdzają liczne sygnały od członków stowarzyszenia, a dodatkowo zwraca uwagę na kryzys gospodarki Niemiec i spowolnienie w Skandynawii. Wskazuje także na drugi kwartalny spadek PKB Szwecji, co dodatkowo utrudnia sytuację.
Przewoźnicy postulują również otrzymanie wsparcia finansowego na zakup pojazdów o zerowej emisji.
– Władze unijne i polskie nie przygotowały takich rozwiązań, a z uwagi na wyśrubowane ceny tego taboru pomoc jest niezbędna – podkreśla prezes ZSPD.
Matulewicz informuje, że już trzydzieści przedsiębiorstw, z łączną flotą sześćdziesięciu pojazdów, zadeklarowało chęć uczestnictwa w demonstracji.
– Policja prosiła o ograniczenie skali protestu, ponieważ obawia się kompletnego zablokowania miasta – przyznaje Matulewicz.
Nie można wykluczyć, że protesty mogą rozgorzeć także w innych miastach. Z informacji dostarczonych przez naszych członków wynika, że wyrażają oni solidarność z uczestnikami protestu. Firmy transportowe doświadczają stopniowego zmniejszania liczby zawieranych kontraktów, gdyż przewoźnicy z Ukrainy przejmują te zlecenia. Co istotne, ukraińskie pojazdy nie są poddawane kontroli w Polsce, mimo że zgodnie z wymogami powinno to następować. Wynika to z faktu, że ukraińscy przewoźnicy nie przestrzegają ustaleń umowy transportowej, dokonując zakazanych przewozów między krajami Unii oraz kabotażu. Sytuacja polskich przewoźników staje się coraz bardziej dramatyczna, dlatego zapowiedziano kontynuację protestów aż do wprowadzenia uczciwych zasad konkurencji – informuje Anna Brzezińska, rzeczniczka Związku Międzywojewódzkich Przewoźników Drogowych.
POLECAMY: Przejście graniczne w Dorohusku odblokowane. Sprzedał się jeden z miejscowych przedsiębiorców
Podkreśla również, że polscy kierowcy od wielu miesięcy celowo są zatrzymywani na terenie Ukrainy z powodu rządowego systemu e-czerga. Przebywają tam przez 3-4 tygodnie, podczas gdy ukraińscy kierowcy są w stanie opuścić Polskę w warunkach blokady już po 5-8 dniach – zaznacza rzeczniczka.
Wpływ ukraińskiej konkurencji zauważalny jest również w innych częściach Polski.
– Ukraińscy przewoźnicy już pojawiają się na Dolnym Śląsku. Chcą zakładać firmy, ale tylko na papierze, szukają ofert typu „jedno miejsce parkingowe na 70 samochodów”. Nie zgadzamy się na takie warunki, one doprowadzą do zniszczenia naszej branży. Jeśli ukraińscy przedsiębiorcy rzeczywiście chcą założyć w Polsce firmę, muszą spełniać wszystkie wymagania i tak jak my muszą zapłacić za prawdziwy parking, zgromadzić personel i legalnie działać ponosząc takie same koszty – tłumaczy przewodniczący Regionu Dolnośląskiego ZMPD Wojciech Sieńko.