Ostatnie dni, nasycone napięciem i starciami wokół zmian w mediach publicznych, stawiają pracowników Telewizji Polskiej w trudnej sytuacji. Są oni znużeni ciągłym uczuciem niepewności co do jutra oraz ponurą atmosferą panującą na korytarzach.
POLECAMY: Dziennikarze PAP żądają zmian i wyzwolenia ich spod pręgierza pisowskiej dyktatury
W obliczu likwidacji
Dotychczas przyzwyczajeni byliśmy do tego, że końcówka grudnia to okres względnego spokoju w mediach. Politycy zajmowali się przygotowaniami do świąt, a wszelkie spory i dyskusje wygaszały. Ale nie w tym roku.
Wszystko za sprawą polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy przekonali się, że nowy rząd Donalda Tuska dąży do odebrania im (tak, utrzymywali, że to ich telewizja!) „wolnych mediów”. Mowa tutaj m.in. o Telewizji Polskiej. I tak się zaczęło.
Ludzie związani z Jarosławem Kaczyńskim oraz sam prezes PiS utrzymywali, że toczy się walka o media publiczne. W ramach kontroli poselskiej wtargnęli do siedzib PAP, TVP, blokując funkcjonowanie tych instytucji. Przed siedzibą telewizji na Woronicza zebrała się nawet grupa protestujących, których przywitał Michał Adamczyk, ogłoszony przez PiS nowym prezesem TVP, co miało równą wagę, co ogłoszenie przez Mariusza Maxa Kolonko, że jest nowym prezydentem Polski.
W międzyczasie Sejm przegłosował ustawę okołobudżetową, którą Andrzej Duda zawetował, kierując piłkę w stronę Bartłomieja Sienkiewicza. Minister kultury postawił spółki TVP, Polskiego Radia i PAP w stan likwidacji. Tymczasem politycy PiS kontynuowali „interwencje poselskie”.
Obawa o przyszłość
Pracownicy TVP nie potrafią odnaleźć się w obecnej sytuacji. Odczuwają coraz większą znużenie wynikające z permanentnego poczucia niepewności i niejasnej perspektywy, mimo zapewnień nowego prezesa zarządu, Tomasza Syguta, który stara się uspokoić zaniepokojonych podwładnych.
– Wszyscy są już zmęczeni gęstniejącą atmosferą w budynku TVP przy Woronicza. Między sobą mówią, że mają nadzieję, że niebawem wrócą do porządku. Obecnie zamykane są kolejne przestrzenie gmachu do użytku pracowników np. garaż podziemny czy większość wejść. Niektórym wjeżdżającym do pracy sprawdzane są bagażniki! Nikt już nie wie, co przyniesie kolejny dzień – zdradził serwisowi Pudelek jeden z pracowników TVP.
Na korytarzach nie brakuje też plotek dotyczących głośnych powrotów do TVP. – Pracownicy się licytują, podając kolejne nazwiska gwiazd, które chcą wrócić do TVP. Chodzą plotki, że skoro Monika Richardson mówiła kiedyś w jednym z wywiadów, że jakby zmieniła się władza, to by przemyślała ten powrót, to kto wie, czy niebawem znów nie zobaczymy jej w Telewizji. Takich domysłów nie brakuje. Każdy boi się o swoją przyszłość – informuje źródło Pudelka.