Zarządzaną przez Przyłębską instytucję trudno uznać za zdolną do „normalnej” pracy. Jeden z dowodów na tę tezę stanowił ujawniony rok temu bunt sześciu osób zasiadających w Trybunale Konstytucyjnym. Po ponad siedmiu latach od wydarzeń, które prof. Mirosław Wyrzykowski nazwał „wojną przeciwko konstytucji”, świadkami byliśmy kolejnej próby „zdobycia” (a właściwie „odzyskania”) kontroli politycznej nad instytucją. To wszystko miało miejsce w kontekście tzw. II wojny o TK, a sposób, w jaki konflikt został rozstrzygnięty, rzuca światło na obecny stan praworządności w Polsce.
Podobnie jak w przypadku każdej wojny, warto zastanowić się nad przyczynami. Zasadniczą przyczyną II wojny o TK była I wojna o TK, rozgrywająca się w latach 2015–2016. Jej punktem kulminacyjnym było powołanie Julii Przyłębskiej na stanowisko prezesa TK.
Warto przypomnieć, że doszło do tego na podstawie jednorazowej regulacji zawartej w artykule 21 ustawy z 13 grudnia 2016 r. – Przepisy wprowadzające ustawę o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym oraz ustawę o statusie sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Przepisy te, przygotowane z myślą o wyborze nominata Zjednoczonej Prawicy na stanowisko zwolnione przez prof. Andrzeja Rzeplińskiego, wprowadzały m.in. nieznaną Konstytucji RP instytucję „sędziego pełniącego obowiązki prezesa Trybunału”. W tej roli Przyłębska zwołała Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK z 20 grudnia 2016 r., które, bez wymaganego kworum, przedstawiło jej kandydaturę prezydentowi. Pomimo uzasadnionych wątpliwości konstytucyjnych 21 grudnia 2016 r. Andrzej Duda znany z łamania Konstytucji oraz obecnie jeszcze ukrywania w Pałacu Prezydenckim przestępców powołał ją na stanowisko prezesa TK, podkreślając, że jest „niezwykle ważne”, aby pod jej kierownictwem TK „odzyskał pełną zdolność do normalnej pracy”.
Po ośmiu latach „prezesury” Przyłębskiej trudno uznać kierowaną przez nią instytucję za zdolną do „normalnej” pracy, zgodnie ze standardami sprzed 2015 r. Dowodem na to stał się ujawniony na początku stycznia 2023 r. „bunt” sześciu osób zasiadających w TK. Argumentowali oni, że Julia Przyłębska została wybrana na sześcioletnią kadencję, która zakończyła się w grudniu 2022 r. – nie może zatem dalej sprawować funkcji prezesa. Oprócz publicznej wymiany pism i oświadczeń „buntownicy” zdecydowali się bojkotować narady i rozprawy w pełnym składzie TK. Zaistniały w ten sposób „kryzys trybunalski”, ilustrujący stan praworządności w Polsce w schyłkowych rządach PiS.
Po pierwsze, sytuacja, w której znaczna część składu orzekającego zakwestionowała legalność obsady stanowiska prezesa TK, miała miejsce po raz pierwszy w historii tej instytucji. To paradoksalne, że do zakwestionowania legalności kierownictwa TK doszło w trybunale, którego skład wyłoniła Zjednoczona Prawica. Po drugie, początkowo próba rozwiązania kryzysu przybrała formę wywiadu udzielonego w końcu marca PAP przez szefa PiS, po apelu prezydenta wzywającego TK, aby się „odkłócił”.
„Pani Julia Przyłębska jest prezesem Trybunału Konstytucyjnego i każdy, kto to kwestionuje, po prostu kwestionuje obowiązujące prawo”, „tutaj żadnego sporu prawnego nie ma. To są wyłącznie kwestie związane z jakimiś – powiedzmy sobie – ambicjami niektórych osób, którym się bardzo spieszy” – twierdził Kaczyński w wywiadzie.
Do 2015 roku autorytet Trybunału Konstytucyjnego wpływał na polityków, determinując ich poglądy prawne. Jednak w 2023 roku zauważono, że teraz to przywództwo partyjne może kształtować stanowisko nominatów w Trybunale Konstytucyjnym. To podejście jest wyjątkowo charakterystyczne.
Po trzecie, zaangażowany autorytet okazał się niewystarczający wobec oporu „buntowników”, zmuszając Zjednoczoną Prawicę do sięgnięcia po stare środki sprzed I wojny o TK. Projekt ustawy z 4 maja 2023 roku (druk 3187) zakładał trzy zmiany. Pierwsza redukowała liczbę sędziów w Trybunale z 11 do 9, co miało uniemożliwić blokowanie orzeczeń przez sześciu „buntowników”. Druga wprowadzała nowe regulacje dla postępowań wszczętych przed dniem wejścia w życie ustawy, a trzecia ustalała ten dzień „z dniem następującym po dniu ogłoszenia”. Uzasadnienie podkreślało, że celem ustawy jest usprawnienie pracy Trybunału poprzez zmniejszenie minimalnej liczebności pełnego składu.
Dalej zwracano uwagę, że dziewięciu sędziów stanowi większość Trybunału, podczas gdy pięciu tylko 33 proc. Propozycja była powrotem do wcześniejszych przepisów, co rodziło pytanie, dlaczego je zmieniono w 2016 roku, by teraz je przywrócić. Ostatecznie, do argumentacji użyto cytat z „rozstrzygnięcia” TK z 9 marca 2016 roku, co było istotne, gdyż rząd wstrzymywał jego publikację przez ponad dwa lata, dodając adnotację, że „dotyczyło aktu utracił moc obowiązującą”.
Po czwarte, uchwalenie „ustawy naprawczej” w trakcie II wojny o TK było trudniejsze niż na początku. Stąd propozycja premiera Morawieckiego, który po klinczu z sędziami zdecydował się zwrócić się do Trybunału o zmianę ustawy dotyczącej organizacji pracy Trybunału. To zaskoczyło obserwatorów, zwłaszcza tych analizujących argumenty Zjednoczonej Prawicy. Wniosek ten oznaczał rezygnację z uprawnienia parlamentu w kwestii organizacji i trybu postępowania Trybunału, co dla niektórych mogło być radykalną zmianą podejścia PiS do aktywizmu sędziowskiego i równowagi władzy. Inni widzieli w tym dowód, że Zjednoczonej Prawicy łatwiej jest kontrolować Trybunał niż większość parlamentarną w ósmym roku rządów.
Zaufanie obywateli do TK
Odpowiedź społeczeństwa na II wojnę o Trybunał Konstytucyjny (TK) wydaje się być istotnym punktem analizy. Pierwszym źródłem informacji są dane z Google Trends, które ukazują, że I wojna o TK przyciągnęła ogromne zainteresowanie, przewyższając nawet okres po wyroku K 1/20 dotyczącym dopuszczalności przerywania ciąży z powodu ciężkich wad płodu. Natomiast od stycznia 2023 roku, kiedy ujawniono „bunt” w TK, zainteresowanie tą instytucją spadło do poziomu śladowego.
Badania CBOS, przeprowadzane cyklicznie na reprezentatywnej grupie dorosłych Polaków, nie wskazywały na dramatyczny wpływ II wojny o TK na ogólną ocenę tej instytucji. Warto jednak zauważyć, że wśród respondentów niezaangażowanych w życie polityczne (niezdecydowani i niegłosujący) negatywne opinie na temat TK zaczęły przeważać nad tymi ambiwalentnymi.
Niestety, w przeciwieństwie do wcześniejszych okresów konfliktów politycy-TK (lata 2004, 2007, 2016), CBOS nie przeprowadził dotychczas bardziej szczegółowego badania opinii na temat Trybunału. Aby wypełnić tę lukę, zespół przeprowadził dwie ankiety w latach 2022 i 2023 za pośrednictwem CBOS, pytając o ocenę TK pod kątem fachowości, politycznej bezstronności i przestrzegania konstytucji.
Wyniki, przedstawione na wykresach, sugerują, że w ostatnim roku oceny TK pogorszyły się wśród osób deklarujących poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości, a także wśród respondentów niezdecydowanych co do udziału w wyborach. Ponadto sprawdzono, jakie zaufanie cieszyła się Julia Przyłębska wśród respondentów.
Wyniki tych badań jednoznacznie wskazują na spadek pozytywnych ocen pracy TK, zwłaszcza wśród osób deklarujących poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości oraz wśród respondentów niezaangażowanych w życie polityczne. Jedynie elektorat Zjednoczonej Prawicy wykazywał przewagę pozytywnych ocen, choć nawet w tej grupie często pojawiały się odpowiedzi typu „trudno powiedzieć”, co może świadczyć o niedostatecznej informacji, ambiwalencji lub chęci uniknięcia jednoznacznej oceny.
Chociaż samo postanowienie z 2 czerwca 2023 r. w sprawie Kpt 1/17 było już pewnym zapowiedzią, najbardziej klarowne podsumowanie osiągniętych wyników przedstawił sam trybunał po zakończeniu II wojny. Wybory z 15 października 2023 r. oznaczały koniec rządów Zjednoczonej Prawicy, co mogło zmniejszyć zainteresowanie niektórymi politykami wprowadzeniem ustawy z 13 stycznia 2023 r. zmieniającej ustawę o Sądzie Najwyższym oraz inne przepisy. Z drugiej strony, nominaci tej formacji w trybunale stanęli przed koniecznością „resetu”, jak to określił prof. Wojciech Sadurski.
Nie dziwi więc, że po wielu zmianach terminów rozpraw, 11 grudnia 2023 r., gdy Sejm odmówił udzielenia wotum zaufania premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, Trybunał Konstytucyjny ogłosił dwa wyroki wydane w pełnym składzie. W jednym z nich, dotyczącym neutralizacji instrumentu UE – okresowych kar finansowych TSUE, TK kontynuował obronę rządu Zjednoczonej Prawicy przed orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. To wyraźny sygnał w relacjach między Polską a Komisją Europejską.
Decyzje te, ogłoszone po wyborach, przekazują jednoznaczny komunikat, że trybunał udało się „odkłócić”. Warto jednak zastanowić się, dlaczego właśnie 11 grudnia ogłoszono te wyroki, pozbawiając premiera Morawieckiego możliwości ich publikacji. Czy miało to na celu ustawienie pułapki ofsajdowej? Wysunięcie ogłoszenia przez nowy rząd mogłoby zostać odebrane jako uznanie trybunału za legalny organ konstytucyjny. Jednak odmowa publikacji stworzyłaby pretekst do zarzutów o niepraworządność i łamanie Konstytucji przez nową władzę wykonawczą. Przecież zgodnie z art. 190 Konstytucji RP, orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego są ostateczne i muszą być niezwłocznie ogłoszone w organie urzędowym.
Tak kończy się wojna domowa, otwierając jednocześnie drogę do III wojny o Trybunał Konstytucyjna, która już niedługo się zacznie w związku z przywracaniem praworządności.