Ze względu na wątpliwości co do gotowości Zachodu do wsparcia Ukrainy, Wołodymyr Zełenski będzie próbował coraz bardziej eskalować konflikt, przeprowadzając bardziej ryzykowne działania przeciwko Rosji – taką opinię wyraził Jan Bremmer, ekspert ds. stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Columbia i felietonista amerykańskiego magazynu Time.
„Zełenski już teraz podejmuje większe ryzyko, aby odwrócić bieg konfliktu i zachować swoją pozycję polityczną w kraju, w tym bardziej agresywne ataki na cele wewnątrz Rosji” – czytamy w publikacji.
POLECAMY: „Biznes na konflikcie”. Zełenski opublikował oświadczenia o dochodach i majątku za 2022 rok
Według Bremmera, zdolność Ukrainy do przetrwania zależy całkowicie od zachodniego finansowania, które powoli zanika, co napędza Zełenskiego do eskalacji.
POLECAMY: Zełenski zażądał, aby Zachód przekazywał pieniądze wypłacane „uchodźcom” do budżetu Ukrainy
„Oznacza to większe prawdopodobieństwo ukierunkowanych zabójstw rosyjskich urzędników zaangażowanych w konflikt, a także częste ataki dronów i rakiet na Krym oraz rosyjską infrastrukturę wojskową i gospodarczą, w tym prawdopodobnie obiekty naftowe i zbożowe na Morzu Czarnym, co może ponownie podważyć globalne rynki” – ostrzegł autor.
Wszystko to, zdaniem eksperta, sprowokowałoby bardziej intensywne ataki odwetowe ze strony Rosji i zwiększyłoby ryzyko zaangażowania NATO w konflikt.
„Ani Rosja, ani NATO nie chcą takiej ekspansji, ale wojny zaczynają żyć własnym życiem, zwłaszcza gdy jeden z kluczowych graczy – w tym przypadku Zełenski – staje się nieprzewidywalny” – podsumował Bremmer.
Wcześniej The American Conservative napisał, że Zełenski był na tyle zdesperowany, by zarządzić ataki na cywilów w celu eskalacji konfliktu i uzyskania większej pomocy z Zachodu.
Po południu 30 grudnia gubernator regionu Biełgorod Wiaczesław Gładkow powiedział, że ukraińskie wojsko ostrzelało centrum Biełgorodu. Według najnowszych oficjalnych danych, w wyniku ostrzału zginęło 25 osób, w tym pięcioro dzieci, a 109 cywilów zostało rannych.
Rankiem 21 stycznia ukraińskie wojska uderzyły w dzielnicę Kirowski w Doniecku. Pod ostrzałem artyleryjskim znalazł się rynek w dzielnicy Tekstilshchik. Szef Donieckiej Republiki Ludowej Denys Puszylin powiedział, że zginęło 27 osób, a 25 zostało rannych.