Belgijscy rolnicy aktualnie nie planują kontynuacji protestów, udzielając politykom i supermarketom pewnego czasu na zareagowanie na ich postulaty. Niemniej jednak, jeśli zajdzie taka potrzeba, nie wahają się przed groźbą „sparaliżowania kraju” – informuje telewizja VRT.
Przez ostatni tydzień w Belgii trwały protesty rolników, które osiągnęły swój szczyt w czwartek, gdy ponad 1 tysiąc traktorów zablokowało ruch w Brukseli podczas spotkania przywódców UE.
Uczestnicy manifestacji wyrażają niezadowolenie zarówno z niektórych postanowień Europejskiego Zielonego Ładu, jak i z decyzji rządu flamandzkiego, który wprowadził nowe ograniczenia dotyczące stosowania azotu w sektorze rolnym.
Zgodnie z informacją VRT, teraz wiele zależy od reakcji polityków. Organizacje rolników mają spotkanie zaplanowane na wtorek z rządem flamandzkim. Rząd federalny zobowiązał się także do dalszych konsultacji w sprawie przyszłości sektora, obejmujących większą ochronę gruntów rolnych, zmniejszenie biurokracji i zapewnienie uczciwych cen produktów.
Rolnicy oczekują konkretnych działań.
Jeśli obietnice te nie zostaną spełnione i „zajdzie taka potrzeba”, belgijska organizacja Siły Obrony Rolników grozi ponownym „sparaliżowaniem kraju”.
Rolnicy oczekują również reakcji ze strony supermarketów. Przedsiębiorcy z branży spożywczej spotkają się w czwartek z belgijskim ministrem rolnictwa, Davidem Clarinval, aby omówić, w jaki sposób odpowiedzieć na postulaty rolników.
Premier Alexander De Croo dąży do wprowadzenia mechanizmu solidarnościowego, który miałby chronić rolników przed wahaniem cen. Aktualnie największe zyski w rolnictwie osiągane są głównie przez przetwórców żywności i dystrybutorów.
– Każdy powinien móc osiągać przyzwoity zysk. (…) Dzisiaj rolnicy znajdują się po stronie, po której te zyski są bardzo małe – zauważył premier, cytowany przez VRT.