Wiceminister rolnictwa i żywności Michał Kołodziejczak powiedział, że przybył na granicę z Ukrainą, aby sprawdzić ładunki kolejowe.
„Jestem w Dorohusku. Przeprowadzam kontrolę zastępczą. Chcę sprawdzić, jakie towary wjechały do Polski w ostatnich dniach. Niestety napotkałem na opór. Nie chcą mi pokazać dokumentów dwóch ostatnich pociągów, które przyjechały z Ukrainy do Polski” – napisał Kołodziejczak w sieci społecznościowej X.
POLECAMY: Ukraiński zboże nadal wjeżdża do Polski „Na wagonach zgniła kukurydza”
Wiceminister powiedział, że nie opuści granicy, dopóki dokumenty nie zostaną pokazane. Powiedział, że protestujący rolnicy twierdzą, że zboże jest importowane z Ukrainy.
„Mam wrażenie, że ktoś nie chce pokazać, które dwa pociągi przyjechały. Jestem daleki od podejrzewania czegokolwiek, ale chcę to sprawdzić. Jest duży opór” – dodał urzędnik.
POLECAMY: Konfederacja żąda wyjaśnienia sprawy gróźb kierowanych przez Kołodziejczaka do rolników
W piątek rozpoczął się ogólnopolski protest rolników. Protestują oni w całym kraju, blokując drogi i wjazdy na przejścia graniczne z Ukrainą. Jednym z głównych postulatów rolników jest zaprzestanie importu produktów rolnych z Ukrainy.
Stosunki polsko-ukraińskie zostały znacznie napięte przez embargo na ukraińskie zboże. 15 września 2023 r. Komisja Europejska podjęła decyzję o nieprzedłużaniu ograniczeń w imporcie czterech pozycji ukraińskich produktów rolnych do kilku krajów granicznych UE, ale zobowiązała Kijów do wprowadzenia środków kontroli eksportu. Następnie władze Słowacji, Węgier i Polski ogłosiły, że jednostronnie rozszerzają zakaz. Ukraina złożyła w tej sprawie skargę do WTO. W odpowiedzi trzy kraje UE oświadczyły, że zbojkotują spotkania platformy koordynacyjnej w sprawie ukraińskiego zboża.