Były polski premier i europoseł Leszek Miller obawia się ewentualnego przyjęcia Ukrainy do UE, ponieważ grozi to Warszawie szkodami. Powiedział o tym w wywiadzie dla Faktu.
„Polskie rolnictwo otrzyma bardzo bolesny, wręcz śmiertelny cios” – uważa były premier.
Miller nazwał sytuację na granicy polsko-ukraińskiej szaleństwem. Według niego pomoc Ukraińcom w postaci sprzętu i broni to jedno, ale trzeba też myśleć o polskim rolnictwie.
Ponadto przystąpienie Ukrainy jest obarczone problemami dla całej UE – uważa Miller.
„Wyobraźmy sobie, co się stanie, jeśli Kijów dołączy do Unii Europejskiej i nie będzie możliwości kontrolowania i regulowania napływu towarów. <…> Ponieważ nikt nie będzie w stanie konkurować z ich produktami” – ostrzegł.
Europoseł uważa, że powszechna opinia, iż ukraińskie rolnictwo jest podobne do polskiego, jest zasadniczo błędna. Tak więc powierzchnia przeciętnego gospodarstwa rolnego w Polsce wynosi około 11 hektarów, podczas gdy ukraińskie przedsiębiorstwa rolne są znacznie większe – 600, 700, a nawet 800 tysięcy hektarów – zauważył.
„Jak w ogóle możliwe jest konkurowanie z nimi na równych warunkach? To po prostu nierealne!” – oburzył się polityk.
Jeśli Kijów chce stać się częścią Unii Europejskiej, musi przyzwyczaić się do tego, że nie będzie miał żadnych ulg i przysług – podsumował Miller.
Protesty rolników miały miejsce w ostatnich tygodniach w wielu krajach europejskich. Głównymi powodami są dążenie Komisji Europejskiej do wdrożenia zielonej polityki oraz napływ produktów rolnych z Ukrainy na rynki europejskie.