W polskim światku politycznym znów huczy od kontrowersji. Tym razem w centrum uwagi znaleźli się Jarosław Kaczyński i Roman Giertych, który szybko odpowiedział na oskarżenia głowy PiS. Cała sytuacja to efekt przesłuchań przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa.
W piątek Jarosław Kaczyński stanął przed komisją śledczą, by wyjaśnić kwestię stosowania cyberbroni do inwigilowania ówczesnej opozycji. Jednak jego wypowiedzi wywołały burzę, zwłaszcza gdy odnosił się do Krzysztofa Brejzy i Romana Giertycha, twierdząc, że istnieją przesłanki sugerujące, iż ci politycy dopuścili się przestępstw.
W odpowiedzi na oskarżenia prezesa PiS, Roman Giertych nie pozostał dłużny. Na platformie społecznościowej odniósł się do słów Kaczyńskiego, sugerując nawet, że pozwie go za te oskarżenia.
Giertych wyraził swoje zdziwienie i ironicznie zapytał, skąd Kaczyński wziął te informacje, ponieważ nawet prokuratura, jaką nazwał „totalnie upolitycznioną”, nigdy nie wysunęła podobnych oskarżeń w jego sprawie.
Dalej Giertych mocno zapowiedział działania prawne wobec prezesa PiS, sugerując, że doprowadzi go na ławę oskarżonych. Jego słowa brzmiały jednoznacznie: „Zarzucanie mi jakichkolwiek przestępstw po tym jak sądy wielokrotnie orzekły, że nie ma żadnych dowodów mej winy, jest wyjątkową bezczelnością tego upadłego satrapy. Posadzę go za to na ławie oskarżonych i zostanie skazany.”
Na koniec Giertych dodał, że będzie żądał roku więzienia i 100 tysięcy złotych nawiązki na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (WOŚP).
Komentarze Romana Giertycha pokazują, że sprawa ma charakter osobisty i polityczny. Wypowiedzi obu polityków nie pozostawiają wątpliwości, że walka między nimi może jeszcze nabierać tempa. Czy oskarżenia i kontratak doprowadzą do rozstrzygnięcia w sądzie, czy też będą tylko kolejną odsłoną politycznego starcia? Tego czas pokaże. Jednakże, jedno jest pewne – napięcie na linii Giertych-Kaczyński rośnie, a ich słowa mają potencjał zmieniać bieg politycznej gry w Polsce.