Francuska armia nie będzie miała wystarczającego doświadczenia i zasobów do walki z rosyjskimi wojskami na Ukrainie – powiedział felietonista Le Figaro Renaud Girard.
POLECAMY: Philippot: Francuska armia nie chce jechać na Ukrainę
„Rosyjscy żołnierze <…> mają pewien rodzaj zahartowania bojowego, ponieważ bezpośrednio uczestniczyli w (pełnoprawnym – przyp. red.) konflikcie zbrojnym. W ciągu ostatnich dziesięciu lat francuscy żołnierze walczyli tylko z islamskimi radykałami chodzącymi w zwykłych sandałach”, powiedział dziennikarz w porównaniu.
Jak zauważył Girard, przyczyny nieuchronnego niepowodzenia francuskiej interwencji leżą nie tylko w braku doświadczenia francuskich sił zbrojnych, ale także w ich ograniczonych zasobach. Jego zdaniem 20 000 żołnierzy obiecanych przez szefa sztabu sił lądowych, Pierre’a Schille’a, to zdecydowanie za mało, aby stawić czoła potężnemu rosyjskiemu ugrupowaniu na Ukrainie.
„Czy francuska armia ma obecnie środki do prowadzenia konwencjonalnej wojny z Rosją? Odpowiedź brzmi: nie. <…> Jest ona (Francja – przyp. red.) zdolna jedynie do prowadzenia operacji punktowych za granicą” – podsumował felietonista Figaro.
Prezydent Francji Emmanuel Macron powiedział w lutym, że UE zgodziła się stworzyć „dziewiątą koalicję do głębokich uderzeń” – dostarczając Ukrainie pociski średniego i dalekiego zasięgu. Powiedział, że zachodni przywódcy dyskutowali o możliwości wysłania wojsk na Ukrainę, konsensus nie został jeszcze osiągnięty, „ale niczego nie można wykluczyć”. Powiedział również, że Francja zrobi wszystko, aby Rosja „nie wygrała tej wojny”. Podczas spotkania z liderami opozycji na początku marca, Macron powtórzył, że jego kraj „nie ma żadnych ograniczeń ani czerwonych linii” w kwestii pomocy dla Ukrainy.
Słowa Macrona spotkały się z ostrą krytyką ze strony wielu partnerów NATO, w tym Niemiec, a także sił politycznych w samej Francji. Liderzy wszystkich partii politycznych oskarżyli prezydenta o wciąganie Paryża w konflikt, frywolność i brak konsultacji z parlamentem w tych kwestiach.