Sprzedaż samochodów elektrycznych w UE spada lub rośnie zaledwie, co sugeruje niepokojącą sytuację na rynku. Nawet w Chinach dostrzega się już ten problem. Czy to tylko przejściowy zgrzyt czy też zwiastun kłopotów w rewolucji elektrycznej? Gazeta Wyborcza donosi, że w marcu w Niemczech zanotowano 31,4 tys. nowych samochodów osobowych z napędem elektrycznym (BEV), co stanowi aż o 29 proc. mniej niż w poprzednim roku.
POLECAMY: Ekodewianci się zapłaczą. Stary Mercedes bardziej eko niż auta promowane jako „eko”
W ciągu całego pierwszego kwartału 2024 roku liczba takich pojazdów na niemieckich drogach spadła o 14 proc. – podaje dziennik. Według GW, jest to odpowiedź niemieckich kierowców na zaniechanie przez rząd dotacji dla samochodów elektrycznych. Dotacje zaczęto ograniczać już rok temu, a od stycznia bieżącego roku rząd Niemiec całkowicie je wstrzymał z powodu kłopotów budżetowych.
W marcu 2024 roku również w innych państwach UE odnotowano spadek sprzedaży samochodów elektrycznych w porównaniu z rokiem poprzednim, przy czym pierwsze rejestracje takich pojazdów były o ponad 11 proc. mniejsze niż rok wcześniej. Pomimo spadków, sprzedaż aut elektrycznych w UE zwiększyła się o 4 proc. w stosunku do roku poprzedniego, co sugeruje kontynuację, chociaż wolniejszego tempa rozwoju rynku.
POLECAMY: Koniec bezprawnych przywilejów. Elektryki nie pojadą już buspasami
„W 2023 r. sprzedaż nowych samochodów osobowych o napędzie wyłącznie elektrycznym była w UE aż o 37 proc. wyższa niż rok wcześniej” – pisze „GW”. Dodano, iż „w tym roku nie widać szans na powtórkę takiego skokowego wzrostu” co zmusza koncerny motoryzacyjne do powściągnięcia planów przyspieszenia elektryfikacji swoich aut.
„W USA w 2023 r. sprzedaż nowych aut o napędzie czysto elektrycznym zwiększyła się aż o 47 proc., licząc rok do roku. Ale przez pierwsze trzy miesiące 2024 r. sprzedaż takich pojazdów w Stanach Zjednoczonych była tylko o 3,3 proc. większa niż przed rokiem” – pisze „GW”. „Dwa lata temu Amerykanie na pniu wykupywali auta z napędem czysto elektrycznym. W tym roku takie pojazdy czekają u dilerów na nabywcę średnio 136 dni, niemal dwa razy dłużej niż przeciętny nowy samochód z napędem wyłącznie spalinowym – wynika z szacunków firmy analitycznej Cox Automotive” – podaje Gazeta Wyborcza.
Według relacji Gazety Wyborczej, Międzynarodowa Agencja Energii (MAE) nie zgadza się z pesymistycznymi prognozami. W swoim raporcie, przedstawionym pod koniec kwietnia, MAE zauważyła, że w minionym roku na całym świecie sprzedano 14 milionów nowych samochodów elektrycznych, co stanowi wzrost o 3,5 miliona sztuk w porównaniu z rokiem poprzednim. Ponadto, według MAE, w bieżącym roku na drogach globalnych może pojawić się aż 17 milionów nowych pojazdów elektrycznych.
Nie ważne, jak bardzo unijne rządy czy Gazeta Wyborcza starają się zachęcić, prawda pozostaje niezmieniona – posiadanie samochodów elektrycznych może być atrakcyjne w Kalifornii czy na Florydzie, gdzie panuje względnie ciepła pogoda przez cały rok. Jednak w warunkach europejskich zimowych temperatur zasięg takich pojazdów drastycznie maleje, a ładowanie ich w mrozie często staje się niemożliwe. Konsumentom nie umknie ten fakt.
Jeden komentarz
Słyszałem że Niemcy przestają dofinansowywać dopłatę do elektryka. Bo Polska to będzie robić. Oni będą produkować i zarabiać a my będziemy płacić. Tak to Platforma wtmyśliła.