Lekarz pracujący w Szpitalu Specjalistycznym im. Stefana Żeromskiego w Krakowie regularnie sięgał po fentanyl, który następnie podawał sobie dożylnie – donosi TVN24. Cała sprawa wyszła na jaw za sprawą ratowniczek, które zostały ukarane za ujawnienie tego procederu.
Fentanyl jest substancją o 100-krotnie większej sile działania od morfiny i 50-krotnie większej od heroiny. Nieoficjalnie uznaje się, że to właśnie ten narkotyk był przyczyną śmierci George’a Floyda. Już jakiś czas temu informowano, że substancja ta dotarła do Polski.
Fentanyl należy do grupy opioidowych leków przeciwbólowych i zajmuje najwyższe miejsce w klasyfikacji WHO dotyczącej skuteczności leków przeciwbólowych. Ze względu na swoje właściwości jest stosowany głównie w leczeniu bólu nowotworowego, u pacjentów w stanie terminalnym oraz w intensywnej terapii do wprowadzania pacjentów w stan farmakologicznej śpiączki.
W lecznictwie zamkniętym fentanyl dostępny jest w postaci ampułek, a w lecznictwie otwartym – w formie plastrów lub sprejów do nosa. Jego sprzedaż podlega ściślejszej kontroli i rejestrowana jest w sposób rygorystyczny. Poza działaniem przeciwbólowym, substancja ta wykazuje także bardzo silne właściwości uzależniające.
Lekarz z Krakowa przyjmował pacjentów będąc pod wpływem tego narkotyku. Dyrekcja Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie miała rzekomo świadomość tego procederu, ale nie podjęła żadnych działań w tej sprawie.
– Około 18 ampułek w ciągu dwóch tygodni. I ten lek sobie otworzył, nabrał w strzykawkę, igłę. Oczywiście nabrał ten lek i sobie podał – wyznaje anonimowo jedna z osób, które pracowały z lekarzem-narkomanem.
– Zapytałam się wprost doktora, co zrobił z drugą ampułką. I wtedy odpowiedział mi, że zabrał, bo potrzebuje dla kogoś z rodziny – mówi anonimowo kolejna osoba.
Dziennikarz TVN24 Mateusz Kudła, który ujawnił całą sprawę, dotarł do nagrania, na którym uzależniony lekarz pyta swojej koleżanki lekarki, czy „skoczy mu po ampułeczki?”.
O całym procederze dyrekcję szpitala poinformowały ratowniczki. Dyrekcja jednak zamiast ukarać lekarza, miała zabronić sygnalistkom pojawiać się na SOR-ze.
– Radziłbym, żeby się w tej chwili od Szpitalnego Oddziału Ratunkowego odciąć w całości – słychać na nagraniu, do którego dotarł dziennikarz TVN24.