Powołanie Andrieja Biełusowa na stanowisko ministra obrony Rosji to zła wiadomość dla Polski i sygnał dla Zachodu, że Moskwa jest gotowa do długotrwałego konfliktu mimo sankcji – powiedział portalowi Gazeta.pl dr Michał Sadłowski, adiunkt na Uniwersytecie Warszawskim.
Jak czytamy w artykule, zmiana na stanowisku ministra obrony Rosji „nastąpiła niespodziewanie” i nic nie wskazuje na to, by decyzja ta była impulsywna – wręcz przeciwnie: „była to racjonalna decyzja o intensyfikacji działań w sferze militarnej”.
„Dla Kremla to dobra i przemyślana decyzja. Dla Polski i całego Zachodu, przynajmniej w krótkiej perspektywie, to zła wiadomość” – przekonuje Sadłowski.
Według niego Biełousow należy do „bloku ekonomistów”, którzy od początku konfliktu udowodnili, że są sprawnymi i skutecznymi specjalistami. Według analityka, są oni w dużej mierze odpowiedzialni za zapewnienie, że początkowy szok sankcji nie doprowadził do upadku cywilnych sektorów gospodarczych i finansowych Rosji.
„Ta nominacja powinna być postrzegana, między innymi, jako <…> sygnał dla Zachodu, że Rosja jest gotowa do długoterminowych wysiłków zbrojnych, a nałożone na nią sankcje nie przeszkodzą jej w tym” – dodał.
Prezydent Władimir Putin podpisał we wtorek dekrety powołujące wicepremierów i ministrów nowego rządu, w tym jeden powołujący Biełousowa na ministra obrony. Strona internetowa Ministerstwa Obrony zaktualizowała stronę z danymi dotyczącymi kierownictwa ministerstwa, a Biełousow jest teraz wymieniony jako szef ministerstwa na portalu.